niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział 4

W progu drzwi stał Jason,mój kuzyn,którego znalazłam przez przypadek.Jest wyrzutkiem rodziny jak jak.Uciekł z domu będąc moim wieku,kiedy ja to zrobiłam. Tak on pierwszy nawiał.Jest on ode mnie starszy o 5 lat.Na początku nasze relacje były dobre i takie by pozostały,gdybym nie wkopała jego kumpla,przez co ten poszedł siedzieć.Od tamtego czasu nie może mi tego podarować i tylko czeka,aby mnie dorwać.Niestety ze mną nie ma tak łatwo i zawsze mu uciekam.Jak wkopałam jego przyjaciela opowiem kiedy indziej teraz nie ma czasu.Spanikowana odszukałam wzrokiem Noemi i złapałam ją za nadgarstek ciągnąc w stronę boku budynku otrzymując przy tym od przyjaciółki jak i znajomych zdezorientowane spojrzenia.
- Co ty robisz?-wybuchała oszołomiona moim zachowaniem  brunetka.
-Jason tu jest-mówiąc to kątem oka zerknęłam na wyrande na której stał mój kuzyn-On nie może nas zauważyć.
-Jak on się tu znalazł?-zapytała patrząc tam gdzie ja-Przecież uciekłaś z Miami.
-Nie mam bladego pojęcia-pokręciłam głową nie znając okoliczności przyjazdu Jasona do tego miasta.-Ale musimy się stąd szybko zmyć-dodałam podnosząc głos.
-A co z chłopakami-zapytała wskazując kciukiem w stronę siedzących przy stoliku Ryan'a i Ian'a-Wyjdziemy tak bez pożegnania?
-Nie mamy wyjścia-rzuciłam stając za jakimś mężczyzną gdyż Jason patrzył się w naszym kierunku-Masz ich numery?
-Tak-zaczęła powoli starając się odczytać coś z mojego wyrazu twarzy-A co w związku z tym?
-Napiszemy im esemesa lub zadzwonimy i wciśniemy im jakąś bajeczkę dlaczego poszłyśmy bez pożegnania-wyjaśniłam ciesząc się w duchu z tak genialnego pomysłu-Teraz i tak są pijani więc nic do nich nie dotrze-dodałam ciągnąc przyjaciółkę w stronę wyjścia z posesji blondynki.
-Okay-mruknęła i dało się wyczuć,ze była dość mocno podpita-Wiesz po co on w ogóle tu przyjechał?-wsiadając do auta posłała mi ciekawskie spojrzenie.
-Właśnie nie-jęknęłam zirytowana nie wiedzą.Zawsze wiedziałam,kiedy jakiś mój wróg lub ktoś z rodziny był w mieście,a tym razem nic-Lecz coś czuję,że nie wróży to nic dobrego-przekręcając kluczki w stacyjce odpaliłam samochód i mimo promili we krwi wyjechałam na jezdnię kierując się do naszego mieszkania.Całą drogę nie odzywałam się do Noemi,a ona do mnie.Mój umysł był pochłonięty myślami o moim kuzynie,a właściwie powodem jego przyjazdu do Los Angeles.Nigdy nie przyjeżdżał tu bez powodu.W każdym bądź razie muszę się szybko dowiedzieć co go tu sprowadza,bo coś czuje,że jego wizyta nie wróży nic dobrego.Parkując z boku starego i zniszczonego bloku zgasiłam silnik i wysiadłam.Kiedy wysiadła brunetka wysiadała zamknęłam samochód i ruszyłam klatką schodową do domu.Zielonooka szła co chwilę potykając się o własne nogi.Chcąc zapobiec jej upadkowi,który na pewno zaraz nastąpi objęłam ją ramieniem w tali pomagając wejść na prawie ostatnie piętro bloku.Stając przed drzwiami wyjęłam z torebki klucze,a następnie otworzyłam drzwi wchodząc do mieszkania w dalszym ciągu trzymając przyjaciółkę. Zaprowadziwszy ją do jej sypialni posadziłam ją na łóżku i wyszłam zamykając za sobą drzwi.Zamykając drzwi wejściowe od mieszkania usłyszałam za sobą kroki,a już po chwili z salonu wyłonił się Luke.
-Dobrze,że już jesteś-rzucił na przywitanie,opierając się o ścianę i zakładając ręce na piersi.
-Jeśli chcesz ponarzekać,że nie zrobiłam zakupów,to się lepiej nie odzywaj-warknęłam zdejmując buty.
-Nie o to chodzi-przewrócił oczami wchodząc do salonu pokazując mi gestem ręki,abym poszła za nim-Zakupy już poza tym zrobiłem.
-To o co?-zapytała siadając na przeciwko niego na fotelu-Coś się stało?-dodałam ignorując jego dalszą wypowiedź.
-Jason jest w mieście-mruknął patrząc na mnie uważnie jakby chciał ocenić jak zareaguje-Wiesz,że to nie wróży nic dobrego?
-Wiem-westchnęłam dobrze zdając sobie sprawę z powagi sytuacji-Widziałam go dzisiaj.
-Co? Gdzie?-zadawał masę pytań a ja miałam ochotę mu przywalić.Gorzej się zachowywał niż baby w tych głupich telenowelach pytające o faceta-Widział cię?
-Byłam na grillu,ale bardziej to przypominało imprezę u takiej blondi-wyjaśniałam bawiąc się bransoletką na nadgarstku-W każdym bądź razie jak tańczyłam i chciałam odwrócić się do Naomi to zauważyłam go w progu drzwi prowadzących na ogród.
-Byłaś na imprezie,a mi nic nie powiedziałaś-oburzył się prostując-Jak mogłaś,było po mnie zadzwonić,chętnie bym poznał tą blondi.
-Luke-krzyknęłam wkurzona jego zachowaniem-Mamy ważniejsze sprawy w tym momencie niż to,że nie wiedziałeś o imprezie u jakiejś tam pieprzonej blondi.
-Dobra,przepraszam-uniósł ręce w geście obronnym opadając z powrotem na kanapę-Jesteś pewna,że to on?
-Tak-zapewniłam przypominając sobie obraz stojącego bruneta w progu drzwi tamtego domu-Wiem jak wygląda mój kuzyn.
-Dobra w takim razie trzeba dowiedzieć się co go tu sprowadza-mówiąc to wstał i udał się na korytarz,a ja za nim-Musimy być czujni-dodał zakładając buty.
-Gdzie idziesz?-zapytałam przyglądając się jego poczynaniom-Mieliśmy się przecież dowiedzieć co on tu robi.
-Dlatego właśnie idę do Nick'a-oznajmił ubierając swoją czarną bluzę-Może on coś wie w tej sprawie-dodaje i wychodzi z mieszkania trzaskając tak jak miał w zwyczaju drzwiami.
Wyciągając z kieszeni telefon wybrałam numer Ian'a i wchodząc w wiadomości postanowiłam mu jak i Ryan'owi wyjaśnić powód naszej tak szybkiej ucieczki z imprezy.

Do:Ian
Jeśli nas szukacie,to zaprzestańcie,gdyż nas już tam nie ma.
Wróciłyśmy już do domu.
Przepraszam,że wyszłyśmy bez słowa,ale Noemi źle się poczuła.
Pozdrawia Nancy ♥

Po naciśnięciu "wyślij" schowałam telefon do kieszeni i podchodząc do drzwi prowadzących do sypialni brunetki uchyliłam  je lekko i zajrzałam do środka.Spała smacznie zakryta po uczy kołdrą jedynie nie liczne kosmyki jej długich kasztanowych włosów wystawały spod niej.Uśmiechając się sama do siebie zamknęłam drzwi.Zmęczona postanowiłam wziąć kąpiel i położyć się spać.Będą w łazience rozebrałam,a brudne ciuchy włożyłam do kosza na pranie.Odkręciwszy wodę weszłam pod strumień i zmoczywszy ciało nalałam trochę płynu poziomkowego na dłoń,a następnie zaczęłam namydlać skórę.Spłukawszy się umyłam włosy miętowym szamponem i ponownie się opłukawszy wyszłam z kabiny chwytają ręcznik wiszący koło niej.Wytarta owinęłam się nim i udałam się do sypialni,gdzie spod pierzyny wyjęłam swoją piżamę,a mianowicie krótkie spodenki dresowe i białą bokserkę.Ubrana wróciłam go łazienki.Tam rozwiesiłam mokry ręcznik na grzejnik i rozczesałam swoje krótki włosy.Przygotowana do snu po ciężkim dniu zgasiłam światło w łazience i wróciłam do sypialni.Odrzuciwszy kawałek kołdry położyłam się gasząc przy tym lampkę stojącą na szafce nocnej.Przykrywszy się ułożyłam się wygodnie i przymknęłam powieki.
*********
-Ja pierdole-usłyszałam przebudzając się przez krzyki nijakiego Luke'a-Kurwa mać-niech go dorwę-pomyślałam.Wiedząc,że już nie zasnę zerknęłam na telefon sprawdzają godzinę.Była 6,10.Zabije gnoja za to,że obudził mnie tak rano.Siadając odrzuciłam kołdrę na bok,a następnie wstałam.Słysząc huk wyszłam pośpiesznie z sypialni.
-Co ty do kurwy nędzy wyrabiasz-warknęłam wkurzona jego zachowaniem-Ty wiesz,która jest godzina?
-Wiem-mruknął pod nosem rzucają bluzę w kąt-Jakoś po szóstej-dodał wchodzą do swojego pokoju i zamykają za sobą z hukiem drzwi.
-Co się tak wydzieracie o tak wczesnej porze- z pokoju obok wyszła zaspana jeszcze Noemi.
-Luke zaczął-syknęłam zła wracając z powrotem do mojego pokoju i rzucają się za łóżko ponownie zasnęłam.
Obudziłam się słysząc jakieś rozmowy dochodzące prawdo podobnie z salonu.Przeciągają się wstałam podchodząc do szafy.Otworzyłam ją przeglądałam półki w poszukiwaniu czegoś konkretnego.Nie wiedząc za bardzo jaka jest pogoda podeszłam do okna i odsłoniwszy żaluzje wyjrzałam przez nie.Za oknem było szaro,padał deszcz.Wzdychając nie zadowolona z takiej pogody ponownie stanęłam pod szafą i wyciągnęłam z niej jeansy do tego zwykłą bluzkę z krótkim rękawem i bluzę Luke'a,która kiedyś mu zabrałam,ponieważ była fajna.Do tego dobrałam bieliznę i ruszyłam do łazienki tak,aby nikt mnie nie zauważył.Tam po umyciu si zrobiłam makijaż i rozczesałam i wyprostowałam włosy.Nie miałam z natury prostych włosów i dalej tak jest.Ile bym dała,żeby takie mieć.Gotowa wyszła z pomieszczenia gasząc za sobą światło.W kuchni słyszałam śmiechy co oznaczało,że nie Luke lub Naomi przyprowadzili sobie znajomych,choć po słowach jakie słyszę sądzę,że to przyjaciele blondyna.Otworzywszy szafkę wyjęłam miskę i płatki,a z lodówki mleko.Nalewając do miski mleka dosypałam do niego płatków i całość włożyłam na chwilę do mikrofali w tym czasie odkładając składniki na ich miejsca.Kiedy mikrofala wydała z siebie charakterystyczny odgłos wyjęłam z niej moje śniadanie i siadając przy wysepce kuchennej zabrałam się za jego konsumowanie.Tak cholernie była ciekawa dlaczego mój kuzyn przyjechał do tego miasta.Jeśli chce mnie znaleźć to będę musiała cholernie uważać,bo wiem jakie on ma znajomości.Mogę być obserwowana na każdym kroku nawet o tym nie wiedząc.Musiałam się dowiedzieć jak najszybciej o zamiarach Jasona.Nie po to uciekałam z Miami,aby teraz zostać znaleziona przez tego dupka.Wiedziałam,że kara nie będzie wcale przyjemna.Na pewno chciał się na mnie zemścić za swojego najlepszego przyjaciela i wcale mu się nie dziwię.Sama byłabym zdolna zabić,gdyby coś się stało Naomi bądź Luke'owi lub jakby ich przymknęli.Są dla mnie jak rodzina.Nie,oni są moją rodziną,nie miałam nikogo po za nimi przy najmniej tak uważałam.Najedzona odłożyłam miskę i łyżeczkę do zlewu i opuściłam kuchnię idąc do salonu.
-Hej-rzuciłam na przywitanie widząc Nick'a,Maxa,Dean'a oraz Mike siedzących na kanapie i obżerających się już z rana jakimiś fast foodami-A wy co już od rana jecie te świństwa?-zaśmiałam się siadając na fotelu na przeciwko nich.Nie powiem miałam wtedy dobry humor pomimo wczesnej pobudki.
-Jakie świństwa.To same pyszności-oburzył się Max gryząc kolejny kawałek hamburgera-Nie znasz się.
-Na pewno-prychnęłam na co oni pokręcili głowami-Tak po za tym co w wy tu tak wcześnie robicie?-zapytałam przeczesując włosy.
-Przyszliśmy,bo mamy wieści-Nick uniósł ku górze jeden palec robiąc poważna minę-Co nieco wiemy na temat Jason'a.
-Zainteresowana-odezwał się Mike poruszając sugestywnie brwiami na co ja pokiwałam twierdząco głową-Okay,ale co my z tego będziemy mieć,że ci powiemy?
-A co chcecie?-zapytałam,musiałam mieć ta informację nie ważne co by chcieli-No gadajcie-ponaglałam pocierając rękami o kolana.
-Mamy taka jedną sprawę,którą możesz za nas załatwić-mrukną z chytrym uśmieszkiem Alex-Chodzi o oddanie kasy takiemu jednemu.
-Mam za was ją oddać?-zapytałam ciekawa unosząc brwi-Ile?
-Nie,nie,nie-podnosząc rękę Nick dał mi do zrozumienia,że się mylę-Ty masz tylko ta kasę dostarczyć.My już ją mamy-wyjaśnił biorą kilka frytek.
-Okay,rozumiem-przytakuje wiedząc na czym stoję-Kiedy?
-Jutro po południu-oznajmił Alex chwytając w dłoń butelkę z jakimś sokiem-Jutro rano wpadniemy damy ci adres i kasę.
-W porządku-kiwam głową i nie pytam o nic więcej w związku z tą sprawą,gdyż mnie nawet nie interesuje.Mam tylko oddać pieniądze i tyle-A teraz informacje na temat Jasona.
-Spokojnie-zaśmiał się Dean na co przewróciłam oczami,temu to zawsze do śmiechu-Musisz uważać laska Jason jest na twoim terytorium.Jest w pobliżu.
-Ja pierdole-syknęłam wstając z fotela zaczynając nerwowo chodzić po salonie-Co jeszcze wiesz?-rzuciłam dość groźnym tonem.
-Na razie tylko to-westchnął przeczesując swoje blond włosy-A czekaj.......-zaczął przerywając co nie oznaczało niczego dobrego-On jest sam w sensie,że przyjechał tyko z jednym kumplem.
-Czyli nie po dragi czy coś w tym rodzaju-mruknęłam bardziej do siebie niż do nich-To coś ważniejszego i nie chce być za bardzo widziany.
-Na to wychodzi-podsumował Luke patrząc na mnie-Musisz bardzo uważać puki się czegoś więcej nie dowiemy.
-Luke ma racje-przytaknął Alex zaprzestając chodzić po pokoju,choć nawet nie wiedziałam,kiedy wstał-Jest blisko nas.Co nie wróży niczego dobrego.
-Wiem-zaśmiałam się histerycznie,przez co musiałam wyglądać jak jakaś wariatka-Mu chodzi o mnie-wskazałam na siebie siadając na parapecie okna przodem do chłopaków-On chce się zemścić za Asthon'a.
-Nie możesz być tego pewna-westchnął Mike prostując się na kanapie i opierając się o kolana-Póki nie jesteśmy pewni,nie wymyślajmy jakiś niestworzonych rzeczy.
-Ale ja wiem po co przyjechał-podniosłam głos będąc już zmęczona tymi ich zapewnieniami,że póki nic nie wiemy,nie możemy podejrzewać-A przy najmniej podejrzewam.
-Dobra dość-krzyknął Luke wymachując rękami-Puki nic nie wiemy,nic nie przypuszczamy-mając dość tylko przytaknęłam tak jak reszta i opuściłam salon.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam ♥
Rozdział tym razem wcześniej.
Postanowiłam,że będę pisała tego bloga i postaram się go doprowadzić do końca.
Rozdziały będą się pojawiać co tydzień bądź 2 tygodnie w rzadkich przypadkach raz na miesiąc,
ale to na prawdę w skrajnych wypadkach.
Nie powiem zawiedliście mnie 2 komentarze,a wejść na bloga masa bo 50 wejść dziennie.
Jeśli chcecie być informowani zostawcie swoje username na tt w komentarzu lub aski.
Pojawił się Twitter opowiadania:
https://twitter.com/BLIOO1
Tam będą się pojawiały spojlery i inne wiadomości.
W razie pytań zapraszam na aska:
http://ask.fm/Pusiapo0

10 komentarzy następny rozdział.
Chcę sprawdzić ile osób czyta.
Możecie po sobie zostawić nawet kropkę.
Pozdrawia:
Pusia ♥

sobota, 20 grudnia 2014

Rozdział 3


-Policja proszę otworzyć-o cholera,spanikowałam-Proszę otworzyć-powtórzył jeszcze raz.Przełykając gulę w gardle powoli otworzyłam drzwi-Panna Nasta Dallas?-zapytał mierząc mnie wzrokiem.
-Tak-od powiedziałam nie pewnie-Panowie w jakiej sprawie?
-Przywieźliśmy pani kuzyna-powiedział jeden,a za jego pleców wyłonił się Luke-Podał nam ten adres-dodał,aby nie było nie porozumienia.
-Dobrze-mruknęłam tyko,a oni odpięli blondynowi kajdanki i puścili pozwalając wejść do mieszkania-Do widzenia.
-Do widzenia-od powiedzieli razem mężczyźni i udali się klatką schodową na dół.
-Luke-zawołałam chłopaka,gdyż zniknął z zasięgu mojego wzroku-Luke do cholery jasnej wyłaź.
-Nie krzycz,głowa mi pęka-jękną wychodząc z łazienki-Czego chcesz.
-Czego chcę?-prychnęłam krzyżując ręce na klatce piersiowej-Co to miało być.
-Nic-wzruszył ramionami idąc do kuchni,a ja ruszyłam za nim.
-Jak to nic-rzuciłam idąc za nim-Dlaczego podajesz się za mojego kuzyna?
-Tak sobie-wytrzeszczy się w moją stronę-Mogłem zawsze powiedzieć,że jesteś moją dziewczyną.
-Żartujesz sobie prawda?-zmrużyłam oczy na niego.
-Nie-zaśmiał się czego nie odwzajemniłam,bo mi nie było do śmiechu.Teraz przez tego idiotę możemy mieć problemy-Wyluzuj Nancy.
-Za co cię zgarnęli tym razem?-zapytałam ignorując jego wcześniejsze słowa-Tabletki są w szafce nad zlewem-dodałam wiedząc czego szuka.
-To nic takiego-od powiedział wyciągając wodę z lodówki-Mała sprzeczka z takim gościem.
-Mała?-parsknęłam stając na przeciwko niego-Jak by była mała to do domu by cię psy nie przywoziły.
-Przesadzasz-mruknął obojętnie wymijając mnie i ruszając w stronę sypialni-A teraz jeśli pozwolisz pójdę się przespać.
-Dobra idź i tak nie da się z tobą normalnie porozmawiać w tym momencie,ale wiedz że wrócimy jeszcze do tego tematu-rzuciłam,kiedy zatrzymał się w połowie drogi.
-Zachowujesz się jak moja matka-dodał chwytając za klamkę od drzwi sypialni.
-Nie zachowuje się jak twoja matka-oburzyłam się piorunują go wzrokiem choć on tego nie widział-Dbam po prostu o nasze tyłki.
Wróciwszy do salonu rozsiadłam się na kanapie i chwytając moją nie dojedzoną kanapkę ponowienie zabrałam się za oglądanie serialu.Kiedy odcinek się skończył wzięłam pilota i zaczęłam czegoś szukać w tv.Znudzona zostawiłam na pierwszym lepszym kanale i ułożyłam się wygodnie na wypoczynku.Czując jak moje powieki stają się ciężkie przymknęłam je i nim się obejrzałam zasnęłam.Obudził mnie szmeranie,a po chwili kroki.Ziewając podniosłam się do pozycji siedzącej.
-Hej-słysząc to odwróciłam się w stronę wejścia do salonu.
-Cześć-od powiedziałam przeciągając się-Która godzina?
-Siedemnasta-odparła patrząc na wyświetlacz telefonu-Spałaś?
-Tak-mruknęłam zaspana patrząc na przyjaciółkę-Widzę impreza się udała,że tak późno wracasz.
-Może tak może nie-zaśmiała się zajmując miejsce koło mnie.
-No weź-przeciągnęłam siadając po turecku na kanapie-Opowiadaj jak było.
-Jak zawsze-wzruszyła ramionami uśmiechając się-Najpierw drink później taniec,a na końcu ostry seks.
-Serio tylko tyle?-zapytałam nie dowierzając-Ściemniasz mnie tu trochę.Po twojej minie wnioskuję,że dobrze się bawiłaś.
-Masz racje bawiłam się dobrze-uśmiechnęła się przeczesując włosy-To wszystko,więcej ze mnie nie wyciągniesz.
-Ugh..-westchnęłam nie zadowolona,ponieważ chciałam wiedzieć więcej-Nie ma nic w lodówce co powiesz na zakupy,ale nie tylko spożywcze?
-Zapraszasz mnie na zakupy?-uniosła jedną brew uśmiechając się cwanie-Czyli ty płacisz za moje zakupy?
-Nie zapraszam tylko proponuje-sprostowałam uśmiechając się-Chyba śnisz moja droga.Każdy płaci za siebie-dodałam podnosząc się z kanapy.
-Dobra,dobra-zaśmiała się biorąc z kanapy pilota-W takim razie czekam na ciebie.Masz 20 minut i ani minuty więcej.
Kręcąc rozbawiona głową udałam się do pokoju gdzie zrobiłam makijaż,a następnie do pokoju.Tam przebrałam się w zwykłe jeansy i białą bokserkę.Gotowa włożyłam do torebki telefon,portfel oraz jakieś mniej potrzebne drobiazgi i opuściłam pokój idąc do salonu.
-Jestem gotowa możemy jechać-odezwałam się odrywając tym samym Naomi od oglądania telewizji.
-Okay-od powiedziała wyłączając telewizor i podnosząc swój tyłek z kanapy-Chyba Luke nie pogniewa się jak weźmiemy samochód.
-Chyba nie,a nawet jeśli jest on wspólny-mruknęłam zakładając buty.
Gotowe opuściłyśmy mieszkanie schodząc od razu na dół.Będąc w aucie rozsiadłam się wygodnie na fotelu pasażera od razu puszczając radio gdyż nie lubię jeździć w ciszy.Chwili szperałam aż w końcu znalazłam stację,która odpowiadał mi jak i brunetce.Droga minęła nam przyjemnie na śpiewaniu naszych ulubionych piosenek lecących w radiu.Wjeżdżając na parking galerii handlowej minęło nas sportowe czerwone auto z bardzo atrakcyjnym kierowcą,którego ledwo dostrzegłam przez przyciemnione szyby.Miejmy nadzieję,że spotkam go w galerii,bo z wielką przyjemnością bym go poznała.Lecz nie tak jak myślicie.Tak bliżej.....
-Jesteśmy-rzuciła przyjaciółka wyrywając mnie z zamyśleń-O czym tak myślałaś?
-A o takim przystojniaku,który właśnie zaparkował dwa samochody dalej-uśmiechnęłam się cwanie patrząc w tamtą stronę i wysiadając -Patrz jakie cicho-szepnęłam zerkając na przyjaciółkę.
-Widzę o i jest i drugie-dodała a z auta wysiadł drugi chłopak,którego nie widziałam wcześniej przez przyciemnione szyby.Szli w naszą stron.Obaj dobrze zbudowani,wysocy.Dobrze ubrani z idealnymi fryzurami i za pewne pełnymi portfelami.
- Witam panie-odezwał się brunet posyłając nam uśmiech-Wiem,że jesteśmy nieziemsko przystojni,ale nie przystoi chyba wam tak cały czas na nas patrzeć.
-A jacy skromni-prychnęłam przeczesując włosy-Przeszkadza ci,że tak wam się przyglądamy?Przeważnie mężczyźni cieszą się jak zwracając uwagę kobiet.
-A kto powiedział,że nam się nie podoba-uśmiechną się łobuzersko drugi chłopak-Jestem Ryan-dodał wystawiając w moja stronę rękę,którą uściskałam.
-Ja jestem Ian-przedstawił się drugi również uścisnęłam jego dłoń,którą do mnie wystawił.
-Miło poznać-odpowiedziałam uśmiechając się-Ja jestem Nancy a to jest moja przyjaciółka Naomi.
-Nam też miło poznać tak śliczne panie-o znowu ten śliczny uśmiech-Co powiecie na wspólny obiad.My stawiamy-za proponował Ian.
-Z wielką chęcią-zgodziła się Naomi.
-W takim razie w drogę-rzucił Ryan i w czwórkę udaliśmy się w stronę restauracji ciągnących się obok galerii.Po krótkiej dyskusji wybraliśmy jedną z najlepszych i najdroższych restauracji.Będąc w środku zajęliśmy miejsca w koncie pomieszczenia.Po chwili podszedł do nas młody kelner i zebrawszy od nas zamówienia odszedł.
-Mogę ci zadać jedno pytanie Nancy?-zwrócił się do mnie Ian.
-Tak-przytaknęłam upijając łyk wody,którą chwilę temu przyniósł nam kelner.
-Nancy to nie jest twoje imię prawda?-zauważył kiwając palcem w moją stronę-To bardziej ksywka.Prawda?
-Słuszna uwaga,rzadko kiedy się przedstawiłam ktoś zwraca na to uwagę-posłałam mu uśmiech-Tak to moje przezwisko.
-Dlaczego go używasz zamiast swojego imienia?-zapytał kontynuując rozmowę.
-Używam,go ponieważ nie lubię mojego imienia-od powiedziałam zerkając na moją przyjaciółkę  pogrążona w rozmowie z Ryan'em.
-A zdradzisz mi je?-dopytywał,a uśmiech nie schodził mu z twarzy.
-Może kiedyś..-mruknęłam uśmiechając się słodko-Kto wie... -dodałam i w tym momencie kelner przyniósł nasze zamówienia.Obiad minął nam na prawdę w przyjemnej atmosferze.Kiedy kończyliśmy zadzwonił telefon Ryan'a więc odebrał i opuścił nasz stolik na chwilę.Kończąc rozmowę podszedł do naszego stolika i rozłączył się patrząc na nas z szerokim uśmiechem.
-Co powiecie na grilla?-zapytał obserwując naszą reakcję-Nasza koleżanka Pamela robi go i mamy zaproszenie.Oczywiście może przyjść z osoba towarzyszącą-puścił oczko do Naomi  na co ona lekko się zarumieniła.Widać koleś wpadł jej w oko.
-Z chęcią i tak nie mamy nic do roboty-odpowiedziałam za nas dwie posyłając mu uśmiech.
-Ale miałyśmy iść przecież na zakupy-szepnęła Naomi za co oberwała ode mnie w żebra.
-To w takim razie zbieramy się-klasną w dłonie zadowolony Ian podrywając się z miejsc.
-Ale co? Tak teraz?-zapytałam nie będąc przygotowana.
-No tak-rzucił chłopak przeczesując włosy-Impreza się własne zaczyna.
-Okay,tylko nie jesteśmy za bardzo przygotowane-wyjaśniłam wstając z miejsca.
-Wyglądacie ślicznie-skomplementował Ian na co się uśmiechnęłam.
Nie odzywając się już więcej Ryan płożył na stole pieniądze za obiad,płacąc za naszą czwórkę i opuściliśmy lokal.Nie wiedząc gdzie jechać umówiliśmy się z chłopakami,że oni jadą pierwsi,a my za nimi.Będąc na miejscu zaparkowałam pod wielkim domem,który bardziej przypominał willę.Wychodząc z auta mój wzrok powędrował od raz na budynek.Ja pierdole jaki wielki.Nie wiem jak to zrobię,ale zamieszkam,kiedyś w takim.Uśmiechając się sama do siebie poczułam szturchnięcie w ramię przez co zostałam wyrwana z moich zamyśleń.
-Choć idziemy-mruknęła brunetka ruszając za chłopakami.Wchodząc na parcelę cały czas się rozglądałam.Nie żebym nie była nigdy w takim domu bo byłam,ale ta jakoś bardziej robi na mnie wrażenie niż inne,które widziałam.W środku domu było pełno ludzi.Co druga osoba stała z piwem w ręku bądź innym trunkiem.Przechodząc przez salon dotarliśmy do drzwi prowadzących do ogrodu.Tam również było pełno ludzi.Podchodząc do jednego z wielu stolików ustawionych kolo domu wzięłam butelkę piwa i po otwarciu jej od razu upiłam kilka łyków.W dalszym ciągu stali koło mnie Ian i Ryan oraz Naomi,którzy również sączyli piwa.Zerkając w prawą stronę zauważyła,że w naszym kierunku zmierza średniego wzrostu blondynka ubrana w miętową sukienkę z krótszym przodem i dłuższym tyłem.Do tego miała srebrne sandałki z wielkim kwiatkiem na ich przodzie.
-Hej-zaćwierkała z szerokim uśmiechem-Tak się cieszę,że przyszliście.
-Cześć-odpowiedział Ian łapiąc mnie w tali-Ślicznie wyglądasz.
-Dziękuję-podziękowała przenosząc wzrok na mnie-Jestem Pamela,a ty?-zapytała wyciągając w moją stronę dłoń.
-Nancy-wysiliłam się na uśmiech ściskając jej dłoń-Miło poznać.
-Śliczne imię-ona jest aż tak głupia?Większość ludzi zauważa,że to ksywka-A ty-tym razem zwróciła się do mojej przyjaciółki.
-Naomi-odpowiedziała również ściskając jej dłoń.
-Mam nadzieję,że będziecie się świetnie bawić-powiedziała cały czas się uśmiechając-A gdzie Justin i no ten.Jak on miał...
-Tom?-Ryan podniósł jedną brew mierząc wzrokiem dziewczynę.
-A tak Tom-klasnęła w ręce udając,że zapomniała.Pusta lala-W takim razie gdzie Justin?
-Właśnie dostałem od niego esemesa,ze nie będzie mógł przyjść-z udawanym smutkiem w głosie odezwał się Ian.
-Co?Dlaczego?-zapytała zawiedziona przerzucając włosy na jedno ramię-Obiecał,że będzie.
-No niestety może innym razem-mrukną Ryan na co ja przewróciłam oczami.Chcę się bawić,a nie słuchać jej marudzenie nad tym,dlaczego jakiś tam Justin się nie pojawił.
-Musze do niego koniecznie zadzwonić-pisnęła i obróciwszy się na pięcie ruszyła w kierunku domu.
-To sobie dzwoń.My idziemy się bawić-krzyknął za nią Ian i trzymając mnie dalej w tali ruszyliśmy razem w stronę wolnego stolika.Kiedy usiadłam koło mnie miejsce zajął Ian,a na przeciwko nas usiadła Naomi z Ryan'em.
-Smacznego-do stolika podszedł jakiś chłopak ubrany w strój kelnera i podał nam przeróżne rodzaje mięs na talerzu.Gdy odszedł posłałam pytające spojrzenie Ian'owi.Nie wiedząc o co chodzi.To miał być grill,a nie jakieś wystawne przyjęcie.
-Pamela zawsze załatwia kelnerów-wyjaśnił i machnął ręką-Nie ważne co to za uroczystość.
-Okay-posłałam mu uśmiech,a po chwili ten sam kelner przyniósł nam talerze i sztućce-Dziękuje-mruknęłam w stronę kelnera.
-Co chcecie do picia?-zapytał Ryan wstając z miejsca.
-Obojętnie-mruknęłam kładąc na talerz kawałek idealnie wypieczonej wołowiny.
-A co dla was-zapytał pozostałej dwójki.
-Też obojętnie-odpowiedzieli w tym samym czasie.
Gdy wrócił postawił przed każdym z nas po naszym drinku i zajął swoje wcześniejsze miejsce obok brunetki.Zajadając się pysznie przyządzonymi daniami rozmawialiśmy,śmialiśmy się.Było na prawdę fajnie i nie pamiętam,kiedy ostatnio tak dobrze się bawiłam.
******
-Nancy no nie daj się prosić-wymamrotał wstawiony już Ian-Mi się nie odmawia.
-No idź-ponaglała przyjaciółka stojąc nade mną i trzymając mnie w biodrach próbowała mnie podnieść-Idź,takiemu przystojniakowi się nie odmawia-dodała na co zaśmiałam się.
-Dobra już idę-śmiejąc się wstałam i podeszłam do czekającego już na mnie chłopaka.
-Wiedziałam,że się zdecydujesz-uśmiechnął się dumnie ciągnąc mnie za rękę w stronę tańczących w najlepsze ludzi.Ustawiwszy się na środku ogrodu gdzie znaleźliśmy wolne miejsce chłopak ułożył swoje dłonie na moich biodrach,a ja na jego barkach i zaczęliśmy się powoli kołysać w rytm muzyki,która była wręcz idealna do takiego tańca.Dookoła nas i nad nami świeciły różnokolorowe lampki,które dawały niesamowity nastrój oświetlając ogród podczas,kiedy słońce już zaszło a na dworze zrobiło się ciemno.Tańczyliśmy tak wpatrzeni w siebie.Dla niektórych wyglądaliśmy jak zakochana para co w rzeczywistości było nie prawdą.Byliśmy po prosty znajomymi.Po chwili przy naszym prawym boku pojawiła się Naomi razem z Ryan'em.Tańczyli tak samo jak my,przytuleni do siebie z uśmiechami na twarzach.Gdy muzyka się zmieniała wybuchliśmy śmiechem.Prawdo podobnie przez nadmiar alkoholu w naszej krwi.Muzyka była teraz o wiele szybsza co się nam spodobało.Odwróciwszy się do chłopaka tyłem zaczęłam zsuwać się w dół po jego ciele pupą na co uzyskałam jęk zadowolenie z jego strony.Następnie zostałam do przez niego obrócona do niego przodem otrzymując kupek z jakimś alkoholem.Tańcząc z przyjaciółmi piłam jak szalona.Darłam się w niebo głosy.Impreza była cudowna,a mi z każdą chwilą i każdym kolejnym drinkiem film się urywał.Koło godziny jak dobrze pamiętam 24 ledwo kontaktowałam.Kiedy odwracałam się w stronę przyjaciółki zamarłam.W progu stał on nie sądziłam,że dowie się o tej imprezie,a tym bardziej,że na nią przyjdzie..........

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Na początku przepraszam za tak długą nie
obecność,ale nie miałam zbytnio weny i czasu.
Dziękuje za 8 komentarzy pod ostatnim rozdziałem to wiele dla mnie zanczy
tak jak ponad 5 tysięcy odsłon.
Jeśli jeszcze zostałeś/aś proszę o skomentowanie to dla mnie ważne,
nie wiem czy dalej prowadzić tego bloga.
Przepraszam i dziękuję jeszcze raz.
Kocham was ♥
Miłego czytania ♥