niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział 4

W progu drzwi stał Jason,mój kuzyn,którego znalazłam przez przypadek.Jest wyrzutkiem rodziny jak jak.Uciekł z domu będąc moim wieku,kiedy ja to zrobiłam. Tak on pierwszy nawiał.Jest on ode mnie starszy o 5 lat.Na początku nasze relacje były dobre i takie by pozostały,gdybym nie wkopała jego kumpla,przez co ten poszedł siedzieć.Od tamtego czasu nie może mi tego podarować i tylko czeka,aby mnie dorwać.Niestety ze mną nie ma tak łatwo i zawsze mu uciekam.Jak wkopałam jego przyjaciela opowiem kiedy indziej teraz nie ma czasu.Spanikowana odszukałam wzrokiem Noemi i złapałam ją za nadgarstek ciągnąc w stronę boku budynku otrzymując przy tym od przyjaciółki jak i znajomych zdezorientowane spojrzenia.
- Co ty robisz?-wybuchała oszołomiona moim zachowaniem  brunetka.
-Jason tu jest-mówiąc to kątem oka zerknęłam na wyrande na której stał mój kuzyn-On nie może nas zauważyć.
-Jak on się tu znalazł?-zapytała patrząc tam gdzie ja-Przecież uciekłaś z Miami.
-Nie mam bladego pojęcia-pokręciłam głową nie znając okoliczności przyjazdu Jasona do tego miasta.-Ale musimy się stąd szybko zmyć-dodałam podnosząc głos.
-A co z chłopakami-zapytała wskazując kciukiem w stronę siedzących przy stoliku Ryan'a i Ian'a-Wyjdziemy tak bez pożegnania?
-Nie mamy wyjścia-rzuciłam stając za jakimś mężczyzną gdyż Jason patrzył się w naszym kierunku-Masz ich numery?
-Tak-zaczęła powoli starając się odczytać coś z mojego wyrazu twarzy-A co w związku z tym?
-Napiszemy im esemesa lub zadzwonimy i wciśniemy im jakąś bajeczkę dlaczego poszłyśmy bez pożegnania-wyjaśniłam ciesząc się w duchu z tak genialnego pomysłu-Teraz i tak są pijani więc nic do nich nie dotrze-dodałam ciągnąc przyjaciółkę w stronę wyjścia z posesji blondynki.
-Okay-mruknęła i dało się wyczuć,ze była dość mocno podpita-Wiesz po co on w ogóle tu przyjechał?-wsiadając do auta posłała mi ciekawskie spojrzenie.
-Właśnie nie-jęknęłam zirytowana nie wiedzą.Zawsze wiedziałam,kiedy jakiś mój wróg lub ktoś z rodziny był w mieście,a tym razem nic-Lecz coś czuję,że nie wróży to nic dobrego-przekręcając kluczki w stacyjce odpaliłam samochód i mimo promili we krwi wyjechałam na jezdnię kierując się do naszego mieszkania.Całą drogę nie odzywałam się do Noemi,a ona do mnie.Mój umysł był pochłonięty myślami o moim kuzynie,a właściwie powodem jego przyjazdu do Los Angeles.Nigdy nie przyjeżdżał tu bez powodu.W każdym bądź razie muszę się szybko dowiedzieć co go tu sprowadza,bo coś czuje,że jego wizyta nie wróży nic dobrego.Parkując z boku starego i zniszczonego bloku zgasiłam silnik i wysiadłam.Kiedy wysiadła brunetka wysiadała zamknęłam samochód i ruszyłam klatką schodową do domu.Zielonooka szła co chwilę potykając się o własne nogi.Chcąc zapobiec jej upadkowi,który na pewno zaraz nastąpi objęłam ją ramieniem w tali pomagając wejść na prawie ostatnie piętro bloku.Stając przed drzwiami wyjęłam z torebki klucze,a następnie otworzyłam drzwi wchodząc do mieszkania w dalszym ciągu trzymając przyjaciółkę. Zaprowadziwszy ją do jej sypialni posadziłam ją na łóżku i wyszłam zamykając za sobą drzwi.Zamykając drzwi wejściowe od mieszkania usłyszałam za sobą kroki,a już po chwili z salonu wyłonił się Luke.
-Dobrze,że już jesteś-rzucił na przywitanie,opierając się o ścianę i zakładając ręce na piersi.
-Jeśli chcesz ponarzekać,że nie zrobiłam zakupów,to się lepiej nie odzywaj-warknęłam zdejmując buty.
-Nie o to chodzi-przewrócił oczami wchodząc do salonu pokazując mi gestem ręki,abym poszła za nim-Zakupy już poza tym zrobiłem.
-To o co?-zapytała siadając na przeciwko niego na fotelu-Coś się stało?-dodałam ignorując jego dalszą wypowiedź.
-Jason jest w mieście-mruknął patrząc na mnie uważnie jakby chciał ocenić jak zareaguje-Wiesz,że to nie wróży nic dobrego?
-Wiem-westchnęłam dobrze zdając sobie sprawę z powagi sytuacji-Widziałam go dzisiaj.
-Co? Gdzie?-zadawał masę pytań a ja miałam ochotę mu przywalić.Gorzej się zachowywał niż baby w tych głupich telenowelach pytające o faceta-Widział cię?
-Byłam na grillu,ale bardziej to przypominało imprezę u takiej blondi-wyjaśniałam bawiąc się bransoletką na nadgarstku-W każdym bądź razie jak tańczyłam i chciałam odwrócić się do Naomi to zauważyłam go w progu drzwi prowadzących na ogród.
-Byłaś na imprezie,a mi nic nie powiedziałaś-oburzył się prostując-Jak mogłaś,było po mnie zadzwonić,chętnie bym poznał tą blondi.
-Luke-krzyknęłam wkurzona jego zachowaniem-Mamy ważniejsze sprawy w tym momencie niż to,że nie wiedziałeś o imprezie u jakiejś tam pieprzonej blondi.
-Dobra,przepraszam-uniósł ręce w geście obronnym opadając z powrotem na kanapę-Jesteś pewna,że to on?
-Tak-zapewniłam przypominając sobie obraz stojącego bruneta w progu drzwi tamtego domu-Wiem jak wygląda mój kuzyn.
-Dobra w takim razie trzeba dowiedzieć się co go tu sprowadza-mówiąc to wstał i udał się na korytarz,a ja za nim-Musimy być czujni-dodał zakładając buty.
-Gdzie idziesz?-zapytałam przyglądając się jego poczynaniom-Mieliśmy się przecież dowiedzieć co on tu robi.
-Dlatego właśnie idę do Nick'a-oznajmił ubierając swoją czarną bluzę-Może on coś wie w tej sprawie-dodaje i wychodzi z mieszkania trzaskając tak jak miał w zwyczaju drzwiami.
Wyciągając z kieszeni telefon wybrałam numer Ian'a i wchodząc w wiadomości postanowiłam mu jak i Ryan'owi wyjaśnić powód naszej tak szybkiej ucieczki z imprezy.

Do:Ian
Jeśli nas szukacie,to zaprzestańcie,gdyż nas już tam nie ma.
Wróciłyśmy już do domu.
Przepraszam,że wyszłyśmy bez słowa,ale Noemi źle się poczuła.
Pozdrawia Nancy ♥

Po naciśnięciu "wyślij" schowałam telefon do kieszeni i podchodząc do drzwi prowadzących do sypialni brunetki uchyliłam  je lekko i zajrzałam do środka.Spała smacznie zakryta po uczy kołdrą jedynie nie liczne kosmyki jej długich kasztanowych włosów wystawały spod niej.Uśmiechając się sama do siebie zamknęłam drzwi.Zmęczona postanowiłam wziąć kąpiel i położyć się spać.Będą w łazience rozebrałam,a brudne ciuchy włożyłam do kosza na pranie.Odkręciwszy wodę weszłam pod strumień i zmoczywszy ciało nalałam trochę płynu poziomkowego na dłoń,a następnie zaczęłam namydlać skórę.Spłukawszy się umyłam włosy miętowym szamponem i ponownie się opłukawszy wyszłam z kabiny chwytają ręcznik wiszący koło niej.Wytarta owinęłam się nim i udałam się do sypialni,gdzie spod pierzyny wyjęłam swoją piżamę,a mianowicie krótkie spodenki dresowe i białą bokserkę.Ubrana wróciłam go łazienki.Tam rozwiesiłam mokry ręcznik na grzejnik i rozczesałam swoje krótki włosy.Przygotowana do snu po ciężkim dniu zgasiłam światło w łazience i wróciłam do sypialni.Odrzuciwszy kawałek kołdry położyłam się gasząc przy tym lampkę stojącą na szafce nocnej.Przykrywszy się ułożyłam się wygodnie i przymknęłam powieki.
*********
-Ja pierdole-usłyszałam przebudzając się przez krzyki nijakiego Luke'a-Kurwa mać-niech go dorwę-pomyślałam.Wiedząc,że już nie zasnę zerknęłam na telefon sprawdzają godzinę.Była 6,10.Zabije gnoja za to,że obudził mnie tak rano.Siadając odrzuciłam kołdrę na bok,a następnie wstałam.Słysząc huk wyszłam pośpiesznie z sypialni.
-Co ty do kurwy nędzy wyrabiasz-warknęłam wkurzona jego zachowaniem-Ty wiesz,która jest godzina?
-Wiem-mruknął pod nosem rzucają bluzę w kąt-Jakoś po szóstej-dodał wchodzą do swojego pokoju i zamykają za sobą z hukiem drzwi.
-Co się tak wydzieracie o tak wczesnej porze- z pokoju obok wyszła zaspana jeszcze Noemi.
-Luke zaczął-syknęłam zła wracając z powrotem do mojego pokoju i rzucają się za łóżko ponownie zasnęłam.
Obudziłam się słysząc jakieś rozmowy dochodzące prawdo podobnie z salonu.Przeciągają się wstałam podchodząc do szafy.Otworzyłam ją przeglądałam półki w poszukiwaniu czegoś konkretnego.Nie wiedząc za bardzo jaka jest pogoda podeszłam do okna i odsłoniwszy żaluzje wyjrzałam przez nie.Za oknem było szaro,padał deszcz.Wzdychając nie zadowolona z takiej pogody ponownie stanęłam pod szafą i wyciągnęłam z niej jeansy do tego zwykłą bluzkę z krótkim rękawem i bluzę Luke'a,która kiedyś mu zabrałam,ponieważ była fajna.Do tego dobrałam bieliznę i ruszyłam do łazienki tak,aby nikt mnie nie zauważył.Tam po umyciu si zrobiłam makijaż i rozczesałam i wyprostowałam włosy.Nie miałam z natury prostych włosów i dalej tak jest.Ile bym dała,żeby takie mieć.Gotowa wyszła z pomieszczenia gasząc za sobą światło.W kuchni słyszałam śmiechy co oznaczało,że nie Luke lub Naomi przyprowadzili sobie znajomych,choć po słowach jakie słyszę sądzę,że to przyjaciele blondyna.Otworzywszy szafkę wyjęłam miskę i płatki,a z lodówki mleko.Nalewając do miski mleka dosypałam do niego płatków i całość włożyłam na chwilę do mikrofali w tym czasie odkładając składniki na ich miejsca.Kiedy mikrofala wydała z siebie charakterystyczny odgłos wyjęłam z niej moje śniadanie i siadając przy wysepce kuchennej zabrałam się za jego konsumowanie.Tak cholernie była ciekawa dlaczego mój kuzyn przyjechał do tego miasta.Jeśli chce mnie znaleźć to będę musiała cholernie uważać,bo wiem jakie on ma znajomości.Mogę być obserwowana na każdym kroku nawet o tym nie wiedząc.Musiałam się dowiedzieć jak najszybciej o zamiarach Jasona.Nie po to uciekałam z Miami,aby teraz zostać znaleziona przez tego dupka.Wiedziałam,że kara nie będzie wcale przyjemna.Na pewno chciał się na mnie zemścić za swojego najlepszego przyjaciela i wcale mu się nie dziwię.Sama byłabym zdolna zabić,gdyby coś się stało Naomi bądź Luke'owi lub jakby ich przymknęli.Są dla mnie jak rodzina.Nie,oni są moją rodziną,nie miałam nikogo po za nimi przy najmniej tak uważałam.Najedzona odłożyłam miskę i łyżeczkę do zlewu i opuściłam kuchnię idąc do salonu.
-Hej-rzuciłam na przywitanie widząc Nick'a,Maxa,Dean'a oraz Mike siedzących na kanapie i obżerających się już z rana jakimiś fast foodami-A wy co już od rana jecie te świństwa?-zaśmiałam się siadając na fotelu na przeciwko nich.Nie powiem miałam wtedy dobry humor pomimo wczesnej pobudki.
-Jakie świństwa.To same pyszności-oburzył się Max gryząc kolejny kawałek hamburgera-Nie znasz się.
-Na pewno-prychnęłam na co oni pokręcili głowami-Tak po za tym co w wy tu tak wcześnie robicie?-zapytałam przeczesując włosy.
-Przyszliśmy,bo mamy wieści-Nick uniósł ku górze jeden palec robiąc poważna minę-Co nieco wiemy na temat Jason'a.
-Zainteresowana-odezwał się Mike poruszając sugestywnie brwiami na co ja pokiwałam twierdząco głową-Okay,ale co my z tego będziemy mieć,że ci powiemy?
-A co chcecie?-zapytałam,musiałam mieć ta informację nie ważne co by chcieli-No gadajcie-ponaglałam pocierając rękami o kolana.
-Mamy taka jedną sprawę,którą możesz za nas załatwić-mrukną z chytrym uśmieszkiem Alex-Chodzi o oddanie kasy takiemu jednemu.
-Mam za was ją oddać?-zapytałam ciekawa unosząc brwi-Ile?
-Nie,nie,nie-podnosząc rękę Nick dał mi do zrozumienia,że się mylę-Ty masz tylko ta kasę dostarczyć.My już ją mamy-wyjaśnił biorą kilka frytek.
-Okay,rozumiem-przytakuje wiedząc na czym stoję-Kiedy?
-Jutro po południu-oznajmił Alex chwytając w dłoń butelkę z jakimś sokiem-Jutro rano wpadniemy damy ci adres i kasę.
-W porządku-kiwam głową i nie pytam o nic więcej w związku z tą sprawą,gdyż mnie nawet nie interesuje.Mam tylko oddać pieniądze i tyle-A teraz informacje na temat Jasona.
-Spokojnie-zaśmiał się Dean na co przewróciłam oczami,temu to zawsze do śmiechu-Musisz uważać laska Jason jest na twoim terytorium.Jest w pobliżu.
-Ja pierdole-syknęłam wstając z fotela zaczynając nerwowo chodzić po salonie-Co jeszcze wiesz?-rzuciłam dość groźnym tonem.
-Na razie tylko to-westchnął przeczesując swoje blond włosy-A czekaj.......-zaczął przerywając co nie oznaczało niczego dobrego-On jest sam w sensie,że przyjechał tyko z jednym kumplem.
-Czyli nie po dragi czy coś w tym rodzaju-mruknęłam bardziej do siebie niż do nich-To coś ważniejszego i nie chce być za bardzo widziany.
-Na to wychodzi-podsumował Luke patrząc na mnie-Musisz bardzo uważać puki się czegoś więcej nie dowiemy.
-Luke ma racje-przytaknął Alex zaprzestając chodzić po pokoju,choć nawet nie wiedziałam,kiedy wstał-Jest blisko nas.Co nie wróży niczego dobrego.
-Wiem-zaśmiałam się histerycznie,przez co musiałam wyglądać jak jakaś wariatka-Mu chodzi o mnie-wskazałam na siebie siadając na parapecie okna przodem do chłopaków-On chce się zemścić za Asthon'a.
-Nie możesz być tego pewna-westchnął Mike prostując się na kanapie i opierając się o kolana-Póki nie jesteśmy pewni,nie wymyślajmy jakiś niestworzonych rzeczy.
-Ale ja wiem po co przyjechał-podniosłam głos będąc już zmęczona tymi ich zapewnieniami,że póki nic nie wiemy,nie możemy podejrzewać-A przy najmniej podejrzewam.
-Dobra dość-krzyknął Luke wymachując rękami-Puki nic nie wiemy,nic nie przypuszczamy-mając dość tylko przytaknęłam tak jak reszta i opuściłam salon.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam ♥
Rozdział tym razem wcześniej.
Postanowiłam,że będę pisała tego bloga i postaram się go doprowadzić do końca.
Rozdziały będą się pojawiać co tydzień bądź 2 tygodnie w rzadkich przypadkach raz na miesiąc,
ale to na prawdę w skrajnych wypadkach.
Nie powiem zawiedliście mnie 2 komentarze,a wejść na bloga masa bo 50 wejść dziennie.
Jeśli chcecie być informowani zostawcie swoje username na tt w komentarzu lub aski.
Pojawił się Twitter opowiadania:
https://twitter.com/BLIOO1
Tam będą się pojawiały spojlery i inne wiadomości.
W razie pytań zapraszam na aska:
http://ask.fm/Pusiapo0

10 komentarzy następny rozdział.
Chcę sprawdzić ile osób czyta.
Możecie po sobie zostawić nawet kropkę.
Pozdrawia:
Pusia ♥

sobota, 20 grudnia 2014

Rozdział 3


-Policja proszę otworzyć-o cholera,spanikowałam-Proszę otworzyć-powtórzył jeszcze raz.Przełykając gulę w gardle powoli otworzyłam drzwi-Panna Nasta Dallas?-zapytał mierząc mnie wzrokiem.
-Tak-od powiedziałam nie pewnie-Panowie w jakiej sprawie?
-Przywieźliśmy pani kuzyna-powiedział jeden,a za jego pleców wyłonił się Luke-Podał nam ten adres-dodał,aby nie było nie porozumienia.
-Dobrze-mruknęłam tyko,a oni odpięli blondynowi kajdanki i puścili pozwalając wejść do mieszkania-Do widzenia.
-Do widzenia-od powiedzieli razem mężczyźni i udali się klatką schodową na dół.
-Luke-zawołałam chłopaka,gdyż zniknął z zasięgu mojego wzroku-Luke do cholery jasnej wyłaź.
-Nie krzycz,głowa mi pęka-jękną wychodząc z łazienki-Czego chcesz.
-Czego chcę?-prychnęłam krzyżując ręce na klatce piersiowej-Co to miało być.
-Nic-wzruszył ramionami idąc do kuchni,a ja ruszyłam za nim.
-Jak to nic-rzuciłam idąc za nim-Dlaczego podajesz się za mojego kuzyna?
-Tak sobie-wytrzeszczy się w moją stronę-Mogłem zawsze powiedzieć,że jesteś moją dziewczyną.
-Żartujesz sobie prawda?-zmrużyłam oczy na niego.
-Nie-zaśmiał się czego nie odwzajemniłam,bo mi nie było do śmiechu.Teraz przez tego idiotę możemy mieć problemy-Wyluzuj Nancy.
-Za co cię zgarnęli tym razem?-zapytałam ignorując jego wcześniejsze słowa-Tabletki są w szafce nad zlewem-dodałam wiedząc czego szuka.
-To nic takiego-od powiedział wyciągając wodę z lodówki-Mała sprzeczka z takim gościem.
-Mała?-parsknęłam stając na przeciwko niego-Jak by była mała to do domu by cię psy nie przywoziły.
-Przesadzasz-mruknął obojętnie wymijając mnie i ruszając w stronę sypialni-A teraz jeśli pozwolisz pójdę się przespać.
-Dobra idź i tak nie da się z tobą normalnie porozmawiać w tym momencie,ale wiedz że wrócimy jeszcze do tego tematu-rzuciłam,kiedy zatrzymał się w połowie drogi.
-Zachowujesz się jak moja matka-dodał chwytając za klamkę od drzwi sypialni.
-Nie zachowuje się jak twoja matka-oburzyłam się piorunują go wzrokiem choć on tego nie widział-Dbam po prostu o nasze tyłki.
Wróciwszy do salonu rozsiadłam się na kanapie i chwytając moją nie dojedzoną kanapkę ponowienie zabrałam się za oglądanie serialu.Kiedy odcinek się skończył wzięłam pilota i zaczęłam czegoś szukać w tv.Znudzona zostawiłam na pierwszym lepszym kanale i ułożyłam się wygodnie na wypoczynku.Czując jak moje powieki stają się ciężkie przymknęłam je i nim się obejrzałam zasnęłam.Obudził mnie szmeranie,a po chwili kroki.Ziewając podniosłam się do pozycji siedzącej.
-Hej-słysząc to odwróciłam się w stronę wejścia do salonu.
-Cześć-od powiedziałam przeciągając się-Która godzina?
-Siedemnasta-odparła patrząc na wyświetlacz telefonu-Spałaś?
-Tak-mruknęłam zaspana patrząc na przyjaciółkę-Widzę impreza się udała,że tak późno wracasz.
-Może tak może nie-zaśmiała się zajmując miejsce koło mnie.
-No weź-przeciągnęłam siadając po turecku na kanapie-Opowiadaj jak było.
-Jak zawsze-wzruszyła ramionami uśmiechając się-Najpierw drink później taniec,a na końcu ostry seks.
-Serio tylko tyle?-zapytałam nie dowierzając-Ściemniasz mnie tu trochę.Po twojej minie wnioskuję,że dobrze się bawiłaś.
-Masz racje bawiłam się dobrze-uśmiechnęła się przeczesując włosy-To wszystko,więcej ze mnie nie wyciągniesz.
-Ugh..-westchnęłam nie zadowolona,ponieważ chciałam wiedzieć więcej-Nie ma nic w lodówce co powiesz na zakupy,ale nie tylko spożywcze?
-Zapraszasz mnie na zakupy?-uniosła jedną brew uśmiechając się cwanie-Czyli ty płacisz za moje zakupy?
-Nie zapraszam tylko proponuje-sprostowałam uśmiechając się-Chyba śnisz moja droga.Każdy płaci za siebie-dodałam podnosząc się z kanapy.
-Dobra,dobra-zaśmiała się biorąc z kanapy pilota-W takim razie czekam na ciebie.Masz 20 minut i ani minuty więcej.
Kręcąc rozbawiona głową udałam się do pokoju gdzie zrobiłam makijaż,a następnie do pokoju.Tam przebrałam się w zwykłe jeansy i białą bokserkę.Gotowa włożyłam do torebki telefon,portfel oraz jakieś mniej potrzebne drobiazgi i opuściłam pokój idąc do salonu.
-Jestem gotowa możemy jechać-odezwałam się odrywając tym samym Naomi od oglądania telewizji.
-Okay-od powiedziała wyłączając telewizor i podnosząc swój tyłek z kanapy-Chyba Luke nie pogniewa się jak weźmiemy samochód.
-Chyba nie,a nawet jeśli jest on wspólny-mruknęłam zakładając buty.
Gotowe opuściłyśmy mieszkanie schodząc od razu na dół.Będąc w aucie rozsiadłam się wygodnie na fotelu pasażera od razu puszczając radio gdyż nie lubię jeździć w ciszy.Chwili szperałam aż w końcu znalazłam stację,która odpowiadał mi jak i brunetce.Droga minęła nam przyjemnie na śpiewaniu naszych ulubionych piosenek lecących w radiu.Wjeżdżając na parking galerii handlowej minęło nas sportowe czerwone auto z bardzo atrakcyjnym kierowcą,którego ledwo dostrzegłam przez przyciemnione szyby.Miejmy nadzieję,że spotkam go w galerii,bo z wielką przyjemnością bym go poznała.Lecz nie tak jak myślicie.Tak bliżej.....
-Jesteśmy-rzuciła przyjaciółka wyrywając mnie z zamyśleń-O czym tak myślałaś?
-A o takim przystojniaku,który właśnie zaparkował dwa samochody dalej-uśmiechnęłam się cwanie patrząc w tamtą stronę i wysiadając -Patrz jakie cicho-szepnęłam zerkając na przyjaciółkę.
-Widzę o i jest i drugie-dodała a z auta wysiadł drugi chłopak,którego nie widziałam wcześniej przez przyciemnione szyby.Szli w naszą stron.Obaj dobrze zbudowani,wysocy.Dobrze ubrani z idealnymi fryzurami i za pewne pełnymi portfelami.
- Witam panie-odezwał się brunet posyłając nam uśmiech-Wiem,że jesteśmy nieziemsko przystojni,ale nie przystoi chyba wam tak cały czas na nas patrzeć.
-A jacy skromni-prychnęłam przeczesując włosy-Przeszkadza ci,że tak wam się przyglądamy?Przeważnie mężczyźni cieszą się jak zwracając uwagę kobiet.
-A kto powiedział,że nam się nie podoba-uśmiechną się łobuzersko drugi chłopak-Jestem Ryan-dodał wystawiając w moja stronę rękę,którą uściskałam.
-Ja jestem Ian-przedstawił się drugi również uścisnęłam jego dłoń,którą do mnie wystawił.
-Miło poznać-odpowiedziałam uśmiechając się-Ja jestem Nancy a to jest moja przyjaciółka Naomi.
-Nam też miło poznać tak śliczne panie-o znowu ten śliczny uśmiech-Co powiecie na wspólny obiad.My stawiamy-za proponował Ian.
-Z wielką chęcią-zgodziła się Naomi.
-W takim razie w drogę-rzucił Ryan i w czwórkę udaliśmy się w stronę restauracji ciągnących się obok galerii.Po krótkiej dyskusji wybraliśmy jedną z najlepszych i najdroższych restauracji.Będąc w środku zajęliśmy miejsca w koncie pomieszczenia.Po chwili podszedł do nas młody kelner i zebrawszy od nas zamówienia odszedł.
-Mogę ci zadać jedno pytanie Nancy?-zwrócił się do mnie Ian.
-Tak-przytaknęłam upijając łyk wody,którą chwilę temu przyniósł nam kelner.
-Nancy to nie jest twoje imię prawda?-zauważył kiwając palcem w moją stronę-To bardziej ksywka.Prawda?
-Słuszna uwaga,rzadko kiedy się przedstawiłam ktoś zwraca na to uwagę-posłałam mu uśmiech-Tak to moje przezwisko.
-Dlaczego go używasz zamiast swojego imienia?-zapytał kontynuując rozmowę.
-Używam,go ponieważ nie lubię mojego imienia-od powiedziałam zerkając na moją przyjaciółkę  pogrążona w rozmowie z Ryan'em.
-A zdradzisz mi je?-dopytywał,a uśmiech nie schodził mu z twarzy.
-Może kiedyś..-mruknęłam uśmiechając się słodko-Kto wie... -dodałam i w tym momencie kelner przyniósł nasze zamówienia.Obiad minął nam na prawdę w przyjemnej atmosferze.Kiedy kończyliśmy zadzwonił telefon Ryan'a więc odebrał i opuścił nasz stolik na chwilę.Kończąc rozmowę podszedł do naszego stolika i rozłączył się patrząc na nas z szerokim uśmiechem.
-Co powiecie na grilla?-zapytał obserwując naszą reakcję-Nasza koleżanka Pamela robi go i mamy zaproszenie.Oczywiście może przyjść z osoba towarzyszącą-puścił oczko do Naomi  na co ona lekko się zarumieniła.Widać koleś wpadł jej w oko.
-Z chęcią i tak nie mamy nic do roboty-odpowiedziałam za nas dwie posyłając mu uśmiech.
-Ale miałyśmy iść przecież na zakupy-szepnęła Naomi za co oberwała ode mnie w żebra.
-To w takim razie zbieramy się-klasną w dłonie zadowolony Ian podrywając się z miejsc.
-Ale co? Tak teraz?-zapytałam nie będąc przygotowana.
-No tak-rzucił chłopak przeczesując włosy-Impreza się własne zaczyna.
-Okay,tylko nie jesteśmy za bardzo przygotowane-wyjaśniłam wstając z miejsca.
-Wyglądacie ślicznie-skomplementował Ian na co się uśmiechnęłam.
Nie odzywając się już więcej Ryan płożył na stole pieniądze za obiad,płacąc za naszą czwórkę i opuściliśmy lokal.Nie wiedząc gdzie jechać umówiliśmy się z chłopakami,że oni jadą pierwsi,a my za nimi.Będąc na miejscu zaparkowałam pod wielkim domem,który bardziej przypominał willę.Wychodząc z auta mój wzrok powędrował od raz na budynek.Ja pierdole jaki wielki.Nie wiem jak to zrobię,ale zamieszkam,kiedyś w takim.Uśmiechając się sama do siebie poczułam szturchnięcie w ramię przez co zostałam wyrwana z moich zamyśleń.
-Choć idziemy-mruknęła brunetka ruszając za chłopakami.Wchodząc na parcelę cały czas się rozglądałam.Nie żebym nie była nigdy w takim domu bo byłam,ale ta jakoś bardziej robi na mnie wrażenie niż inne,które widziałam.W środku domu było pełno ludzi.Co druga osoba stała z piwem w ręku bądź innym trunkiem.Przechodząc przez salon dotarliśmy do drzwi prowadzących do ogrodu.Tam również było pełno ludzi.Podchodząc do jednego z wielu stolików ustawionych kolo domu wzięłam butelkę piwa i po otwarciu jej od razu upiłam kilka łyków.W dalszym ciągu stali koło mnie Ian i Ryan oraz Naomi,którzy również sączyli piwa.Zerkając w prawą stronę zauważyła,że w naszym kierunku zmierza średniego wzrostu blondynka ubrana w miętową sukienkę z krótszym przodem i dłuższym tyłem.Do tego miała srebrne sandałki z wielkim kwiatkiem na ich przodzie.
-Hej-zaćwierkała z szerokim uśmiechem-Tak się cieszę,że przyszliście.
-Cześć-odpowiedział Ian łapiąc mnie w tali-Ślicznie wyglądasz.
-Dziękuję-podziękowała przenosząc wzrok na mnie-Jestem Pamela,a ty?-zapytała wyciągając w moją stronę dłoń.
-Nancy-wysiliłam się na uśmiech ściskając jej dłoń-Miło poznać.
-Śliczne imię-ona jest aż tak głupia?Większość ludzi zauważa,że to ksywka-A ty-tym razem zwróciła się do mojej przyjaciółki.
-Naomi-odpowiedziała również ściskając jej dłoń.
-Mam nadzieję,że będziecie się świetnie bawić-powiedziała cały czas się uśmiechając-A gdzie Justin i no ten.Jak on miał...
-Tom?-Ryan podniósł jedną brew mierząc wzrokiem dziewczynę.
-A tak Tom-klasnęła w ręce udając,że zapomniała.Pusta lala-W takim razie gdzie Justin?
-Właśnie dostałem od niego esemesa,ze nie będzie mógł przyjść-z udawanym smutkiem w głosie odezwał się Ian.
-Co?Dlaczego?-zapytała zawiedziona przerzucając włosy na jedno ramię-Obiecał,że będzie.
-No niestety może innym razem-mrukną Ryan na co ja przewróciłam oczami.Chcę się bawić,a nie słuchać jej marudzenie nad tym,dlaczego jakiś tam Justin się nie pojawił.
-Musze do niego koniecznie zadzwonić-pisnęła i obróciwszy się na pięcie ruszyła w kierunku domu.
-To sobie dzwoń.My idziemy się bawić-krzyknął za nią Ian i trzymając mnie dalej w tali ruszyliśmy razem w stronę wolnego stolika.Kiedy usiadłam koło mnie miejsce zajął Ian,a na przeciwko nas usiadła Naomi z Ryan'em.
-Smacznego-do stolika podszedł jakiś chłopak ubrany w strój kelnera i podał nam przeróżne rodzaje mięs na talerzu.Gdy odszedł posłałam pytające spojrzenie Ian'owi.Nie wiedząc o co chodzi.To miał być grill,a nie jakieś wystawne przyjęcie.
-Pamela zawsze załatwia kelnerów-wyjaśnił i machnął ręką-Nie ważne co to za uroczystość.
-Okay-posłałam mu uśmiech,a po chwili ten sam kelner przyniósł nam talerze i sztućce-Dziękuje-mruknęłam w stronę kelnera.
-Co chcecie do picia?-zapytał Ryan wstając z miejsca.
-Obojętnie-mruknęłam kładąc na talerz kawałek idealnie wypieczonej wołowiny.
-A co dla was-zapytał pozostałej dwójki.
-Też obojętnie-odpowiedzieli w tym samym czasie.
Gdy wrócił postawił przed każdym z nas po naszym drinku i zajął swoje wcześniejsze miejsce obok brunetki.Zajadając się pysznie przyządzonymi daniami rozmawialiśmy,śmialiśmy się.Było na prawdę fajnie i nie pamiętam,kiedy ostatnio tak dobrze się bawiłam.
******
-Nancy no nie daj się prosić-wymamrotał wstawiony już Ian-Mi się nie odmawia.
-No idź-ponaglała przyjaciółka stojąc nade mną i trzymając mnie w biodrach próbowała mnie podnieść-Idź,takiemu przystojniakowi się nie odmawia-dodała na co zaśmiałam się.
-Dobra już idę-śmiejąc się wstałam i podeszłam do czekającego już na mnie chłopaka.
-Wiedziałam,że się zdecydujesz-uśmiechnął się dumnie ciągnąc mnie za rękę w stronę tańczących w najlepsze ludzi.Ustawiwszy się na środku ogrodu gdzie znaleźliśmy wolne miejsce chłopak ułożył swoje dłonie na moich biodrach,a ja na jego barkach i zaczęliśmy się powoli kołysać w rytm muzyki,która była wręcz idealna do takiego tańca.Dookoła nas i nad nami świeciły różnokolorowe lampki,które dawały niesamowity nastrój oświetlając ogród podczas,kiedy słońce już zaszło a na dworze zrobiło się ciemno.Tańczyliśmy tak wpatrzeni w siebie.Dla niektórych wyglądaliśmy jak zakochana para co w rzeczywistości było nie prawdą.Byliśmy po prosty znajomymi.Po chwili przy naszym prawym boku pojawiła się Naomi razem z Ryan'em.Tańczyli tak samo jak my,przytuleni do siebie z uśmiechami na twarzach.Gdy muzyka się zmieniała wybuchliśmy śmiechem.Prawdo podobnie przez nadmiar alkoholu w naszej krwi.Muzyka była teraz o wiele szybsza co się nam spodobało.Odwróciwszy się do chłopaka tyłem zaczęłam zsuwać się w dół po jego ciele pupą na co uzyskałam jęk zadowolenie z jego strony.Następnie zostałam do przez niego obrócona do niego przodem otrzymując kupek z jakimś alkoholem.Tańcząc z przyjaciółmi piłam jak szalona.Darłam się w niebo głosy.Impreza była cudowna,a mi z każdą chwilą i każdym kolejnym drinkiem film się urywał.Koło godziny jak dobrze pamiętam 24 ledwo kontaktowałam.Kiedy odwracałam się w stronę przyjaciółki zamarłam.W progu stał on nie sądziłam,że dowie się o tej imprezie,a tym bardziej,że na nią przyjdzie..........

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Na początku przepraszam za tak długą nie
obecność,ale nie miałam zbytnio weny i czasu.
Dziękuje za 8 komentarzy pod ostatnim rozdziałem to wiele dla mnie zanczy
tak jak ponad 5 tysięcy odsłon.
Jeśli jeszcze zostałeś/aś proszę o skomentowanie to dla mnie ważne,
nie wiem czy dalej prowadzić tego bloga.
Przepraszam i dziękuję jeszcze raz.
Kocham was ♥
Miłego czytania ♥

niedziela, 14 września 2014

Rozdział 2

Sącząc drinka przy barze obserwowałam jak Luke podrywa pewną blondynkę,która szczerzyła się do niego jak głupia.Widać iż była łatwa.Naomi również zmyła się wtapiając w tłumie.Zostałam sama lecz nie przeszkadzało mi to,ponieważ to jest kwestia czasu,aż kogoś upoluje.Co chwilę jakiś chłopak spoglądał na mnie co bardzo mi  pochlebiło.Rzucając wzrokiem po klubie dostrzegłam w rogu wysokiego,dobrze zbudowanego bruneta.To jest to-pomyślałam i odstawiając pusty już kieliszek zeskoczyłam z krzesełka i podąrzyłam tanecznym krokiem w stronę mężczyzny.Przepychając się przez tańczących ludzi dotarłam w końcu do celu.Odkręcając się plecami do niego zrobiłam dwa kroki w tył tak,aby na niego wpaść.Co oczywiście było zamierzonym celem.
-Przepraszam-rzuciłam,kiedy owy chłopak mnie złapał-Na prawdę przepraszam.
-Nic się nie stało-uśmiechnął się łapiąc mnie w biodrach pomagając tym gestem złapać równowagę-Jak masz na imię?
-Nancy-odpowiedziałam uśmiechając się.Kupił haczyk-A ty?
-Jason,ciekawe imię-zauważył i zmierzył mnie wzrokiem po czym odwrócił się  w stronę baru-Napijesz się czegoś?
-Z chęcią-przytaknęłam i razem ruszyliśmy w stronę baru-Co taki chłopak jak ty robi tutaj sam?-zapytałam chcąc zagadać.
-Mogę o to samo zapytać ciebie-spojrzał na mnie pomagając mi zając miejsce przy barze-Czego byś się napiła?
-Coś mocnego-wzruszyłam ramionami przebiegając oczyma po pomieszczeniu-Dziękuję-opowiedziałam biorąc swojego drinka.
-A wiec odpowiesz mi na moje pytanie?-odezwał się brunet.
-Odpowiem,jeśli ty również mi odpowiesz,w końcu pierwsza zadałam to pytanie.-mruknęłam upijając łyka trunku.
-W porządku-uśmiechnął się cwanie-Przyszedłem się zabawić-dodał patrząc mi prosto w oczy-Teraz twoja kolej.
-Ja również-oblizałam usta bawiąc się parasoleczką dołączoną do drinka.
-Może zatańczysz?-za proponował schodząc z krzesła i wyciągając do mnie dłoń-Chyba mi nie odmówisz?
-Z chęcią z tobą zatańczę-zaśmiałam się chwytając jego dłoń.
Szliśmy trzymając się za ręce.Docierając na parkiet stanęłam tyłem do niego i zaczęłam zmysłowo tańczyć w rytm muzyki.Chłopak zaś załapał mnie w pasie przyciągając bardziej do swojego ciała.Widać było,że moje ruchy sprawiały mu przyjemność.Ocierałam się o jego przyrodzenie w czego rezultacie usłyszałam mruczenie chłopaka.Tańczyliśmy tak z dobre piętnaście minut.Kiedy miałam ostatni raz otrzeć się o chłopaka,on brutalnie odwrócił mnie do siebie przodem i spojrzał na mnie oczami pełnymi pożądania.
-Ty i ja-wskazał na mnie, a później na siebie uśmiechając się-Góra,jakiś pokój.
-Mrrr-zamruczałam dając mu tym znak,że się zgadzam.
Idąc za nim rozglądałam się za moimi przyjaciółmi,ale ani śladu po nich.Pewnie dobrze się bawią.Wchodząc po schodach układałam sobie w głowie cały plan.Bo co to by była za zabawa bez zysku.Gdy byliśmy już na górze Jason zaglądał do różnych pokoju chcąc znaleźć jakiś wolny.Kiedy w końcu taki się znalazł weszliśmy do niego od razu się na siebie rzucając.Brunet przyparł mnie do drzwi,które uprzednio zamknął nogą i zaczął mnie łapczywie całować.Ja zaś zawiesiłam jedną rękę na ramieniu brązowookiego,a drugą w plątałam w jego włosy ciągnąc za ich końcówki.Łapiąc mnie za pośladki podniósł mnie i udał się w stronę łóżka.Całowaliśmy się,pozbywając z każdą chwilą inne części garderoby.W pokoju z każdą minutą,a nawet sekundą robiło się coraz cieplej.Nasze ciała były już rozgrzane do maksimum.Łapczywie łapałam powietrze choć to był dopiero początek.Gdy chłopak wszedł we mnie obięłam go nogami w pasie chcąc przyciągnąć go jeszcze bliżej siebie.Brunet poruszał się coraz szybciej doprowadzając mnie do szaleństwa.Gdy nastał koniec jęknęłam głośno natomiast on opadł bezwładnie na moje ciało i zaczął całować mnie po szyi.Gdy mój oddech się unormował uśmiechnęłam się do nowo poznanego,a on położył się koło mnie na łóżku.Leżeliśmy tak w ciszy patrząc w sufit.No może nie do końca w ciszy,ponieważ z dołu dochodziła głośna muzyka.Po jakimś czasie wstałam i zaczęłam zbierać swoje ciuchy,które były porozrzucane po całym pokoju.Schylając si po swój stanik sięgnęłam do spodni chłopaka,które leżały tuż obok mojej bielizny .Spojrzawszy na towarzysza sprawdziłam czy nie patrzy się w moją stronę.Wiedząc iż nie patrzy wyciągnęłam dyskretnie z jego spodni portfel.W środku były różne dokumenty.Zerknęłam na jego dowód.Jak się okazało nie miał wcale na imię Jason,tylko Mike.Cwanie-pomyślałam uśmiechając się sama do siebie.Zaglądając w inną przegródkę zauważyłam kilka banknotów.Wyciągnęłam je i odłożyłam jego portfel na swoje miejsce.Mając już wszystkie swoje ciuchy odwróciłam się do chłopaka tyłem i ubrałam się chowając pieniądze do torebki.Podchodząc do drzwi odwróciłam się jeszcze w stronę chłopaka,który również się ubierał.
-Dzięki,było miło-rzuciłam wychodząc z pokoju.Schodząc na dół uśmiechnęłam się sama do siebie.Widząc tabliczkę z napisem "toaleta" udałam się w tamtym kierunku.Będąc w środku stanęłam przed lustrem przyglądając się sobie dokładnie.Nie wyglądałam źle.Z kopertówki wyjęłam potrzebne kosmetyki i poprawiłam makijaż.Następnie popsikałam się perfumami,które dzięki małej buteleczce mieściły mi się w torebce i przeczesałam dłonią włosy.Schowawszy wszystko opuściłam pomieszczenie i skierowałam się do baru,już kolejny raz dzisiejszego wieczoru.Zajmując miejsce przy barze zmówiłam jednego,później drugiego drinka aż film mi się urwał.

Obudziłam się ze strasznym bólem głowy co nie było żadną nowością.Mimo,że mam mocną głowę,to i tak rano cierpię.Otwierając powoli oczy zaczęłam rozglądać się po pokoju.Jak się okazało był to mój pokój.Nie powiem zdziwiłam się gdyż przeważnie budzę się w obcym mieszkaniu lub jakimś dziwnym miejscu.Odnajdując wzrokiem moją kopertówkę wstałam z łóżka i podeszłam do niej.Wyciągnęłam z niej telefon i sprawdziłam godzinę.Była równo piętnasta.Jęknęłam nie zadowolona odsłaniając żaluzje,które o dziwo były zasłonięte.Nie mając za bardzo ochoty na strojenie się wzięłam z krzesła wczorajsze ciuchy oraz czystą bieliznę i podążyłam do łazienki.Tam po rozebraniu się wrzuciłam brudy do kosza na pranie i weszłam pod prysznic.Gorąca woda zmoczyła moje ciało co sprawiło,że przeszły mnie ciarki.Biorąc płyn kokosowy nalałam sobie go trochę na rękę i namydliłam nim ciało.Następnie spłukałam i umyłam włosy ananasowym szamponem,który bardzo uwielbiałam.Odświerzona wyszłam z kabiny i dokładnie wytarłam się ręcznikiem.Kolejną moją czynnością było ubranie się i uczesanie.Mimo iż nie lubiłam chodzić bez makijażu tym razem go nie zrobiłam,ponieważ nie miałam siły.Włosy związałam w koka i wyszłam z łazienki.Nie mogąc dłużej znieść bólu głowy podreptałam do kuchni.Tam podchodząc do jednej z szafek otworzyłam ją i odnajdując to co potrzebowałam wyjęłam to.Nalewając sobie do szklanki wody wsadziłam jedną tabletkę do ust i popiłam ją.Ku mojemu zdziwieniu w mieszkaniu panowała kompletna cisza.Czyżby jeszcze reszta lokatorów nie wróciła do domu?Podchodząc do lodówki wyjęłam z niej ser.
-Trzeba zrobić zakupy-szepnęłam sama do siebie.Po zrobieniu sobie kanapek udałam się do salonu.Odłożywszy talerz na stół sięgnęłam po pilota i włączyłam telewizję.Akurat leciał mój ulubiony serial Plotkara.Z kanapką w ręku usiadłam wygodnie i zaczęłam oglądać film.Właśnie miała zacząć się najlepsza scena w serialu,a tu nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.Z racji iż byłam zajęta postanowiłam go zignorować.Niestety ktoś się zawziął i cały czas napieprzał w dzwonek.Ponosząc swoje ciało postanowiłam sprawdzić kto to.Czym była bliżej drzwi słyszałam jakiś głos,gdy już stałam pod drzwiami usłyszałam.
-Policja proszę otworzyć-o cholera,spanikowałam-Proszę otworzyć-powtórzył jeszcze raz.Przełykając gulę w gardle powoli otworzyłam drzwi-Panna Nasta Dallas?-zapytał mierząc mnie wzrokiem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rozdział 2 za nami.
Dziękuję za tyle odsłon i pod ostatnim postem 5 komentarzy
to dla mnie dużo znaczy.
Wiem na razie rozdziały są krótkie,ale to się zmieni.
Obiecuję.
Rozdziały będą się pojawiać raz na tydzień lub 
dwa tygodnie.
Oczywiście komentarze mogą przyśpieszyć
datę dodania rozdziału.
Czytasz = Komentujesz


niedziela, 7 września 2014

Rozdział 1

-Uciekaj dziwko i tak cię dorwę-usłyszałam za plecami-Suka-biegnąc ile sił w nogach biegłam do auta,w którym czekał na mnie Luke.Goniło mnie dwóch wielkich facetów przy których wyglądałabym za pewne jak dziecko z przedszkola.Skręcając w jedną z mniejszych uliczek zauważyłam pojazd przyjaciela,więc przyśpieszając szybko dobiegłam do obiektu i wsiadłam wrzucając plecak z pieniędzmi na tylnie siedzenie.
-Jedź-krzyknęłam widząc tych goryli tuż za nami-Szybciej ruszaj.
-Już-odpalając silnik wyjechał z piskiem opon z uliczki na drogę główną-Brawo.Dałaś radę.-pochwalił mnie nie spuszczając wzroku z ulicy.
-Ta-mruknęłam opadając wygodniej na fotelu-Nigdy więcej nie dam się na to na mówić.
-Czemu?-robiąc smutną minę spojrzał na mnie szybko po czym wrócił wzrokiem na jezdnię-Nie było chyba,aż tak strasznie.
-Było-odpowiedziałam wyciągając ze schowka w samochodzie mojego I'Phona,którego przed moją "misją" tam schowałam.
-Nie przesadzaj,co to dla ciebie-uśmiechając się skręcił w uliczkę prowadzącą do naszego mieszkania-Nawet pewnie do niczego nie doszło.Czy doszło?
-Nie-zaprzeczyłam  zerkając na niego-A teraz dojedź jak najszybciej do domu,bo mam już serdecznie dość tego głupiego stroju kelnerki-dodałam wzdychając.
-Nie marudź przy najmniej była zabawa-zaśmiał się parkując w dość obskurnej i małej uliczce między blokami.
-Tylko dla ciebie,bo kiedy mnie zobaczyłeś to mało ci oczy nie wylazły -również się zaśmiałam wysiadając z auta-Po za tym bez tych głupich gierek było by szybciej.
-Przestań o tym myśleć-biorąc plecak z tylniego siedzenia zamknął samochód i podszedł do mnie-Myśl teraz o tym ile mamy kasy-podnosząc plecak pomachał mi nim przed twarzą,a następnie popychając drzwi wszedł uprzednio mnie w nich przepuszczając.Idąc klatą schodową cały czas myślałam o tym,aby zrzucić z siebie już ten durny kostium i wziąć długą kąpiel.O niczym tak nie marzyłam,jak o cieplej kompieli i chwili spokoju.Chwytając za klamkę otworzyłam drzwi wchodząc do mieszkania gdzie czekała na nas już Naomi.
-Nareszcie jesteście-rzuciła wychylając się z salony-Co wyście tam tyle robili i czemu Nancy ma taki głupi strój na sobie.
-Widzisz nie tylko ja uważam,że jest badziewny-odwracając się w stronę przyjaciela wskazałam dłonią na swój stój.
-Ona się nie zna-zaśmiał się wytykając mi język.Tak to bardzo dojrzałe-Byliśmy w sprawach interesów-dodał poważnie,ale już po chwili się śmialiśmy,ponieważ powiedział to jak jakiś biznesmen do którego mu tak daleko,że lepiej nie mówić-A teraz z drogi panie muszę policzyć pieniążki.
-Głupek-krzyknęłyśmy patrząc na siebie z uśmiechami-Tylko się nie pomyl jak ostatnio.
-Słyszałem-odkrzyknął z salonu-Nie pomylę.
-Dobra ja idę się pozbyć tego stroju i wziąć długą kąpiel-idąc w stronę łazienki zerknęłam jeszcze raz na Luke,który liczył już nasz majątek i kręcąc głową weszłam do łazienki.Podchodząc do wanny odkręciłam kurek z ciepłą wodą.Kiedy woda powoli napełniała wannę ja podeszłam do lustra i dokładnie się w nim przejrzałam.Wyglądałam dość dobrze pomijając mój strój kelnerki,który wybrał dla mnie blondyn.Te ciuchy bardziej przypominały strój jakiejś dziwki,a nie kelnerki.Lecz czego można się spodziewać po chłopakach-wszystkiego-westchnęłam zaczynając powoli się rozbierać.Będąc całkiem naga zakręciłam kurek,gdyż wanna była już wypełniona po brzegi.Wchodząc jęknęłam z przyjemność.Nalewając różnego olejków zapachowych,które razem z Naomi uwielbiamy oparłam głowę o ściankę wanny przymykając powieki.
Leżąc w wannie  chcąc się jeszcze bardziej od stresować puściłam sobie muzykę w telefonie. Cisza spokój i przyjemne dźwięki, dla moich uszu. Nareszcie chwila zapomnienia o otaczającym mnie świecie.Czując iż odpływam w zupełnie inny świat jęknęłam zadowolona.
-Mam ważną wiadomość-drzwi od łazienki otworzyły się z hukiem, a do pomieszczenia wpadł Luke, podnosząc mi tym samym ciśnienie-Słuchaj....-zaczął, ale nie dałam mu dokończyć.
-Wypieprzaj mi z łazienki-krzyknęłam wkurzona wskazując ręką na drzwi.
-Posłuchaj to jest ważne- ignorując moją wypowiedź konturował-A więc idziemy dziś do klubu.
-To było tak ważne, że wszedłeś mi do łazienki bez pukania i pozwolenia?-zapytałam retorycznie próbując być jak najbardziej spokojna, aby nie wybuchnąć-Jeśli tak to wypierdalaj i to już.
-Już, już- wycofując się podniósł ręce w geście obronnym i szybko opuścił pomieszczenie.Przymykając powieki ponownie chciałam się zrelaksować, ale nim zdążyła minąć minuta drzwi uchyliły się i z szpary wyłoniła się głowa blondyna- To co idziesz?
-Lepiej uciekaj, bo jak tylko wyjdę uduszę ci-warknęłam rzucając w niego ręcznikiem, który leżał koło wanny.Wiedząc iż już raczej się nie zrelaksuje umyłam się i opłukawszy się wyszłam. Chwytając ręcznik wyszłam z wanny i dokładnie się wytarłam.Owinęłam sobie go wokół tali tak,aby zakryć najważniejsze części ciała i podeszłam do lusterka.Z szafki pod zlewem wyciągnęłam grzebień,którym rozczesałam włosy.Owinięta tylko w ręcznik wyszłam pośpiesznie z łazienki i poszłam do swojego pokoju.Dzięki Bogu udało mi się i po drodze nie spotkałam blondyna.Podchodząc do szafy wyjęłam z niej dresy z opuszczonym krokiem i zwykłą biała bokserkę,następnie z szuflady bieliznę.Ubrana wyszłam z pokoju.Wiedząc iż pewnie moi przyjaciele są w salonie skierowałam się tam.
-To co z tym wypadam do klubu-zapytałam zajmując miejsce koło Naomi na kanapie.
-Dalej aktualny-odpowiedziała mi przyjaciółka przeczesując swoje długie czarne włosy,które w świetle wydawały się być w kolorze ciemnego brązu-A co zainteresowana? 
-Jasne,że tak-uśmiechnęłam się patrząc na przyjaciółkę.Czemu też nie na przyjaciela skoro też jest w pomieszczeniu?Proste,jestem tak na niego wkurzona,że chyba bym go zabiła wzrokiem-O której idziemy?
-O 23.00 więc nie mamy za dużo czasu na przygotowanie-powiedziała patrząc na wyświetlacz telefonu.
-Tylko się pośpieszcie,a nie pindrzycie się dwie godziny jak ostatnio-mruknął Luke odrywając wzrok od telewizora i patrząc na nas.
-Za to,że wlazłeś mi do łazienki będę szykować się jak najdłużej-dodałam poważna i wstając wróciłam do pokoju z zamiarem przebrania się.Otworzywszy szafę stanęłam przed nią i wzrokiem błądziłam po ciuchach.Przykładając palec do ust stukałam nim w nie dalej zastanawiając się co wybrać.Po dość długiej chwili zdecydowałam się na czarną mini na ramiączkach,a do tego czarne szpilki i kopertówkę do której włożę później najważniejsze rzeczy.Przebrana w wyjściowe ubrania na bosaka podeptałam do łazienki.Tam zrobiłam mocny makijaż i pomalowałam usta na krwisto czerwony kolor.Włosy zaś wysuszyłam i wyprostowałam gdyż lekko się pokręciły.Będąc ponownie w pokoju założyłam moje wysokie szpilki,a do kopertówki włożyłam telefon,błyszczyk i inne duperele,które mogą mi się przydać.Gotowa opuściłam swoją sypialnie.Na korytarzu już czekał Luke oparty o ścianę.Widząc iż mierzy mnie wzrokiem zrobiłam to samo.Wyglądał dobrze,jak z resztą zawsze.
-Ślicznie wyglądasz-mruknął patrząc na mnie-Tak zadziornie-słysząc dalszą część wypowiedzi przewróciłam oczami.
-Dzięki-rzuciłam patrząc na wychodzącą z pokoju przyjaciółkę.Była ubrana w jeansy z nie gdzie dziurami i białą bluzkę z długim rękawem i złotym kołnierzem na nogach zaś miała czarne szpilki.
-Gotowe?-zapytał przyjaciel podrzucając kluczami.
-Tak-odparłyśmy w tym samym czasie wybuchając po tym śmiechem na co Luke pokręcił głową i wyszedł z mieszkania,a my za nim.Będąc na dole czekałyśmy na taksówkę zamówioną wcześniej przez Naomi.Nie musieliśmy czekać długo,ponieważ już po chwili pojawiła się i zabrała nas pod sam klub.
Kiedy byliśmy już na miejscu rozejrzeliśmy się.Do wejścia była straszna kolejka,w której czkali wszyscy,którzy chcieli wejść do klubu.Na szczęście my nie musieliśmy czekać,ponieważ zawsze wyciskamy ochroniarzom jakąś bajeczkę i wchodzimy bez problemu.Omijając kolejkę podeszliśmy do dwóch ochroniarzy.
-Przepraszam-odezwał się przyjaciel zwracając uwagę jednego z goryli-Wpuść nas.
-Kim ty niby jesteś,że mam cię wpuścić?-zaśmiał się mierząc blondyna wzrokiem-Na koniec kolejki.
-Ja kim jestem?-zaśmiał się bez humoru Luke patrząc na  Mike z tego co wyczytałam z jego plakietki tak miał na imię-Ja jestem bratankiem właściciela tego klubu i jeśli chcesz mieć jeszcze pracę to nas lepiej wpuść-dodał i bez problemów weszliśmy.Od razu do naszych nozdrzy dotarła woń dymu papierosowego.W klubie grała głośna muzyka,która od razu mi się spodobała.Ludzi było w masa z czego się cieszyłam.Dużo ludzi równa się dużo facetów z którymi się zabawie.
-Dobra robota-poklepałam przyjaciela po ramieniu za to,że wymyślił taką bajeczkę na poczekaniu dzięki czemu nie musieliśmy czekać.
-Wiem-uśmiechnął się idąc w stronę baru-Chodźcie ja stawiam-dodał wskazując ręką na bar.
Podążając za nim czułam na sobie wzrok wielu mężczyzn co bardzo mi się podobało.Uśmiechnięta zajęłam miejsce przy barze i zamówiłam drinka.
-Za dzisiaj i za Nancy za to,że zdobyła dla nas tyle kasy-przemówiła Naomi i w trójkę stuknęliśmy się drinkami.
-Zabawę czas zacząć-krzyknęłam ile sił w płucach  unosząc kieliszek do góry.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pierwszy rozdział za nami :)
Czytasz komentujesz
to motywuje.

niedziela, 31 sierpnia 2014

Prolog

Jako mała dziewczynka powinnam marzyć o księciu na białym koniu i chcieć być księżniczką.O tym aby mieć piękny zamek,a w przyszłości mieć wspaniałą pracę i rodzinę.Prawda?Cóż poradzić jestem jaka jestem i nigdy,ale to nigdy nie marzyłam o takich durnych rzeczach.Już jako dziecko wiedziałam,że życie nie jest proste i nie karmiłam się kłamstwami.Moi rodzice od zawsze mówili mi,że życie to nie bajka,ale skoro jestem dzieckiem powinnam się tym nie przejmować tylko bawić i żyć beztrosko puki mam czas.Niestety ja nie słuchałam ich i robiłam to co chciałam,czyli zamiast bawić się jakimiś durnymi lalkami lub udawać księżniczkę łaziłam po drzewach,latałam z chłopakami po podwórku do późna obrywając później od ojca.Po pewnym czasie rodzice doszli do wniosku iż jest coś ze mną nie tak i zaczęli prowadzać mnie do psychologa.Czy pomogło oczywiście,że nie.Dalej robiłam to co wcześniej.Nie byłam typowa córeczka rodziców,a powinnam skoro byłam i jestem jedynaczką.Moi rodzice byli dość dziani,ponieważ mieli własną firmę i chyba dalej mają.....Odkąd poszłam do szkoły zrobiłam się jeszcze gorsza już w wieku 10 lat zaczęłam palić,pić.Moje towarzystwo nie należało do najlepszych.Nie odpowiedni ludzie sprawili,ze moje poglądy na życie i świat zmieniły się jeszcze bardziej.W wieku zaledwie 13 lat podjęłam decyzje,która zraniła moich rodziców i resztę rodziny,która wierzyła iż jeszcze się zmienię i wyjdę na ludzi.Niestety w tak młodym wieku spakowałam nie wielką walizkę i w nocy opuściłam dom raz na zawsze.Nie miałam za wiele pieniędzy i pomysłów gdzie mogę iść.Byłam dość zagubiona,gdy szłam ciemną ulicą nawet nie wiedząc gdzie tylko drepcząc przed siebie.Ale jaka miałam być skoro byłam dzieckiem,które było inne niż wszystkie.Pewnie większość z was uzna mnie za głupią i jakąś walniętą,ale ja wiem,że podjęłam dobrą decyzję.Czy wróciłam do domu?Odpowiedź brzmi nie.Teraz moje życie nie jest bajkowe i bardzo dobrze bo nie chciałam takiego.Jest wspaniałe na swój wyjątkowy sposób.Mam przy sobie oddanych przyjaciół i osoby,które tylko czekają na mój upadek,śmierć lub moją postać w więzieniu.Nie ma tak łatwo,ja się jednak nie podałam mimo ciężkich chwil i nie podam,zawszę będę szła przez życie z podniesioną głową.W końcu moje motto to:

"Stay strong baby"