sobota, 4 lipca 2015

Przeprosiny?

Witam!!!
Wiem, że dawno mnie tu nie było, a rozdział miał pojawić się już dawno, ale miałam trochę problemów w szkole, po za tym wena mnie opuściła, a lenistwo dopadło.
Są wakacje, a z racji iż one są postaram się skończyć rozdział 7, który jest już dawno do połowy napisany i go opublikować jakoś w przyszłym tygodniu. Mam nadzieję, że ktoś jeszcze został i chciały czytać dalsze losy Nancy i Justina, choć on tam się jeszcze nie pojawił.

sobota, 14 lutego 2015

Prezprosiny

Przepraszam za to, że nie ma rozdziału, a dwa tygodnie minęły. 
Nie mam czasu nic napisać przez szkołę i liczne testy, a teraz w dodatku jestem chora.
Nie mam również zbytnio weny.
Postaram się napisać rozdział jak najszybciej.
Jeszcze raz przepraszam.
Pusia ♥

wtorek, 27 stycznia 2015

Rozdział 6

Obudziłam się dzisiaj o dziwo sama z siebie, a nie przez jakieś hałasy jak co ranek. Przeciągając się ziewnęłam i odrzuciwszy kołdrę wstałam podchodząc od razu do szafy. Z niej wyjęłam jeansy i zwykłą białą bokserkę, a do tego czysta bieliznę. Z tymi rzeczami udałam się do łazienki. Stając przed jej drzwiami zauważyłam, że pali się w niej światło co oznacza, że ktoś tam jest.
-Noemi jesteś tam?-zapytałam pukając lekko w drzwi.
-Jestem w kuchni-odpoowiedziała przyjaciółka wychylając głowę za ściany- Luke jest w łazience już od dobrej godziny.
-Co on tam tyle robi?-patrząc na nią uniosłam brwi- To chłopak, co on tam może tyle robić.
-Sama bym chciała wiedzieć-kręcąc głową wróciła do kuchni.
-Luke wyłaź już-krzyknęłam waląc w drzwi pięścią-Wyłaź no.
-Już, już-wraz z wypowiedzeniem tych słów otworzył gwałtownie drzwi, które poleciały prosto na mnie. Kiedy były już centralnie przed moją twarzą złapałam je i odpychając je posłałam przyjacielowi mordercze spojrzenie- Sorrka- rzucił i ruszył do swojego pokoju nic sobie z tego nie robiąc za co otrzymał ode mnie mordercze spojrzenie.
Nie mówiąc nic weszłam do łazienki. Niech sobie myśli, że mnie to nie ruszyło, ale kiedy przekroczy granice będzie biedy i nie będę wtedy ręczyła za siebie. Po zrobieniu makijażu, umyciu się i uczesani przebrałam się. Wychodząc zgasiłam światło i udałam się do kuchni skąd dochodził niesamowity zapach naleśników.
-Tak w ogóle to cześć- rzucam na przywitanie i siadam przy wysepce- Widzę dziś na śniadanie naleśniki.
-Tak, ale jeśli się nie pośpieszysz Luke wszystkie zje- wskazując na blondyna pokręciła głową- Luke jesz jak prosie- upomniała, a ja wybuchałam śmiechem, widząc jak blondyn patrzy na przyjaciółkę, a z jego buzi wystaje kawałek naleśnika.
-Jestem po prostu głody, a po drugie Twoje naleśniki są najlepsze-mruknął upijając łyk soku jabłkowego.
-Dziękuje- mówiąc to zajmuje miejsce koło mnie i również zaczyna jeść śniadanie- Wiecie już coś na temat Jasona?
-Trochę- odezwał się Luke, a ja przytaknęłam zastanawiając się czy powinnam im mówić o wczorajszym wieczorze i spotkaniu z moim kuzynem- Gorsza sprawa z tym, że nie wiemy po co tutaj przyjechał.
-To nie ciekawie- mruknęła obracając w ręce szklane- Przepraszam.
-Za co?- wypowiadając te słowa w raz z blondynem podniosłam głowę i spojrzeliśmy na brunetkę.
-Za to, że coś się dzieje, a ja wam wcale nie pomagam-wyjaśniła spuszczając głowę- Ale moje wyjścia są z pewnego powodu.
-Jakiego?- spytałam patrząc na nią ciekawa- Co tam knujesz?
-Nie chciała wam mówić, bo nie wiedziałam czy to pewne...- przerwała na chwilę obserwując nasze wyrazy twarzy- Ale wzięłam udział w takiej jednej akcji i nie powiem, ale sporo zarobiłam.
-Czemu nic nam nie powiedziałaś?- odstawiając naczynia do zlewu zapytał chłopak dość ostrym tonem-Mam sobie zawsze mówić o akcjach.
-Wiem, ale ona była taka spontaniczna i sama nie wiedziałam czy do niej dojdzie- oznajmiła kończąc jedzenie.
- Wiesz jak to się mogło skończyć?- wyrzucając ręce w górę chłopak podniósł głos- Wiesz? Mogli cię złapać, lub coś, a my nawet o tym byśmy nie wiedzieli.
-Nie jestem małym dzieckiem Luke, wiem jak o siebie zadbać- tym razem ona podniosła głos, a ja wiedząc jak to się skończy postanowiłam coś z tym zrobić.
- Dobra spokój-krzyknęłam chcąc do niech dotrzeć- Nic się nie stało. Naomi jest cała i zdrowa. Nikt jej nie złapał, więc nie dramatyzuj Luke-mówiąc to spojrzałam na przyjaciela-Ale pamiętaj- przekręcając się w stronę przyjaciółki dodałam-Następnym razem nas poinformuj, że bierzesz udział w jakiejś akcji.
-Dobrze-odpowiedziała i zebrawszy nasze talerze zabrała się za ich mycie-Przepraszam
-Okay- przytaknęła wskakując na wysepkę- Mam pewne wieści odnośnie Jasona.
-Jakie?- słysząc to Luke uniósł brwi w geście pytającym dając mi znak, że jest zainteresowany-Coś nowego.
- Zdecydowanie....-zaczęłam lecz nie danie było mi skończyć, ponieważ ktoś zadzwonił do drzwi, a po chwili do kuchni weszli chłopacy.
-Siema- rzucili na przywitanie- I jak laska gotowa?
-Na co?-zapytałam patrząc na nich chcąc się dowiedzieć o co chodzi-Czyżbym o czyść zapomniała?
-Tak- śmiejąc się Alex podając mi jakąś kopertę- Tu masz kasę- dodał podając mi jeszcze jakąś karteczkę- A tu adres, gdzie masz tą kasę dostarczyć.
-Całkiem zapomniałam- kręcąc głową przywaliłam sobie z otwartej ręki w czoło-Kiedy mam to tam zanieść?
-Masz jakieś 40 minut- wzruszając ramionami wskakuje na wysepkę obok Dean'a-Radzę się pośpieszyć oni nie lubią jak ktoś się spóźnia.-wiedząc co i jak wstałam i już miałam zamiar wyjść z kuchni, kiedy ponownie odezwał się brunet- Ubierz jakąś sukienkę.
-Dlaczego?-unosząc brwi przechyliłam głowę lekko w bok-Co to ma do kasy?
-Tak to już jest w tym świecie- posyłając mi uśmiech odprowadził mnie wzrokiem. Będąc w pokoju przebrałam się w czarną sukienkę na ramiączkach sięgając mi do połowy ud, a do tego w tym samym kolorze wysokie szpilki. Gotowa wyszłam z pokoju wracając do kuchni, gdzie wszyscy siedzieli rozmawiając.
-Może być?-spytałam ciekawa ich reakcji.
-Idealnie laska-słysząc komentarz Dean'a uśmiechnęłam się szeroko. W końcu jaka kobieta nie lubi dobrego komplementu.
-To ja się już zbieram- machając jedną ręką drugą chwyciłam kopertę i adres z blatu opuszczając pomieszczenie. Z komody stojącej na korytarzu tuż koło drzwi wzięłam kluczyki od auta i wyszłam z mieszkania. Otworzywszy samochód wrzuciłam na miejsce pasażera dość grubą kopertę. Będąc w aucie nim ruszyłam w GPS wstukałam adres gdzie mam się udać. Odpaliwszy ruszyłam z piskiem opon. Z tego co wskazywało urządzenie miałam udać się do Malibu. Czyli około godzina jazdy. Cudownie- pomyślałam otwierając okno gdyż pogoda dzisiaj dopisywała. Na dworze było dobre 35 stopni. Jadąc włączyłam radio chcąc jakoś umilić sobie podróż. Po drodze zajechałam jeszcze do Starbucks'a po kawę. Nim się obejrzałam byłam na miejscu. Zaparkowałam kilka domu, a raczej hoteli dalej tak, aby nikt nie zauważył mojego auta. Wysiadając chwyciłam kopertę ruszając do w wyznaczone miejsce. Kiedy dotarłam moim oczom ukazał się wielki szklany hotel. Idąc w stronę windy cały czas podziwiałam piękno hotelu. Ściany były białe lecz przy wejściu były szklane. Każdy prawie detal był pozłacany, a podłogi wyłożone białymi kafelkami ze złotym brokatem. Naciskając odpowiedni przycisk sprowadziłam windę na dół, a kiedy weszłam i drzwi miały się już zamykać w ostatniej chwili wpadł do niej młody mężczyzna ubrany w garnitur. Był bardzo przystojny. Blond włosy miał idealnie ułożone, a jego niebieskie oczy dodawały mu uroku. Rysy szczęki zaś dawały mu poważnego wyglądu co tylko umacniało mnie w przekonaniu, że to ideał każdej kobiety. Nim się spostrzegłam poczułam na sobie jego wzrok. Wybrawszy numer na który ma się udać winda przeniosłam swój wzrok na niego. Widząc iż na niego patrzę uśmiechnął się co odwzajemniłam.
-Spotkanie?-rzucił, a ja uniosłam pytająco brwi nie rozumiejąc go.
-Nie rozumiem-mruknęłam trzymając kurczowo kopertę z pieniędzmi przy sobie.
-Pytam czy idziesz na jakieś spotkanie biznesowe czy coś-tłumaczy uśmiechając się-Wiesz dzisiaj jest taki upał, że wątpię, aby ktoś się tak stroił bez powodu.
-Tak jakby- wzruszam ramionami zerkając na mój strój- A ty?
-Spotkanie-odpowiedział od razu-To moje piętro-dodał kiedy winda się zatrzymała, a drzwi się rozsunęły-Spotkamy się jeszcze?
-Z chęcią-przytakuje uśmiechając się-Tylko daj mi jakieś namiary, aby mogła cię jakoś złapać.
-A tak, proszę- mówiąc to podał mi małą karteczkę i wychodzi z windy-To moja wizytówka. Dzwoń na komórkę-puściwszy oczko znikł za drzwiami, a ja ruszyłam na swoje piętro. Z chytrym uśmiechem schowałam wizytówkę w stanik, a winda zatrzymała się. Wychodząc rozglądałam się na boki. Widząc w którą stronę się udać skierowałam się tam. Stając na przeciwko drzwi zapukałam. Czy się bałam? Nie. Nie miałam czego to tylko dostarczenie pieniędzy nic wielkiego. Brałam udział w gorszych rzeczach. Tupiąc nogą usłyszałam, że drzwi się otwierają.
-A panienka to kto?-zapytał dobrze zbudowany mężczyzna ubrany w garnitur z lekkim zarostem, łysy i ze spojrzeniem które mogło by zabijać.
-To mało istotne-machnęłam lekceważąco ręką cały czas na niego patrząc-Jestem od Alex'a i Dean'a
-W porządku-mruknął patrząc na rzecz trzymaną przez ze mnie-Co tam trzymasz?
-To mam dostarczyć Twojemu szefowi-wyjaśniam pokazując mu paczuszkę-Mogę już wejść?
-Tak, zapraszam-skinął głową robiąc mi miejsce w drzwiach, abym mogła przejść-Szefie ktoś do Ciebie.
-Co Cię tu kochanie sprowadza?-zapytał mężczyzna w średnim wieku z kilkoma zmarszczkami, ubrany tak samo jak jego ochroniarz w garnitur. Siedział on na wielkiej białej skórzanej kanapie z założoną noga na nogę, a w jednej ręce trzymał szklankę z jakimś trunkiem. Normalnie jak w filmach akcji-Co tam masz?
-Pieniądze-odpowiadam ignorując jego wcześniejsze pytanie- Przyniosłam je za Dean'a i Alex'a
-Płóż je na stole-zażądał, a ja położyłam je na wyznaczone miejsce uważnie obserwują owego mężczyznę. Biorąc kopertę otworzył je i zaczął przeliczać, a ja w tym czasie postanowiłam udać się do wyjścia, gdyż zrobiłam to co miałam lecz w połowie drogi zatrzymał mnie głos "szefa"-Zaczekaj.
-Miałam dostarczyć pieniądze i to zrobiłam teraz już mogę iść- odwracając się miałam już ponownie iść do drzwi, ale zatrzymało mnie ciało olbrzymiego faceta-Co jest do cholery?
-Poczekaj-podnosząc dłoń ku górze spojrzał na mnie-Musze sprawdzić czy wszystko się zgadza.
-Na pewno się zgadza-zakładają dłonie na piersi spoglądam na niego znudzona.
-A ja jednak wolę się upewnić-dodaje i przelicza ostatnie papierki-W porządku suma taka na jaką się umówiłem z chłopakami. Jesteś wolna.
-Dziękuje-rzucam  mierząc go wzrokiem.
-Manuel mam sprawę-słysząc te słowa, ten głos zamieram to nie może być prawda-Nesta?
-Jason-wydukałam przełykając gulę w gardle-Co ty tu robisz?
-Mogę zapytać się o to samo ciebie kuzyneczko-sycząc podkreślając ostatnie słowo-Dawno Cię nie widziałem.
-Spieprzaj-warknęłam, nie powiem, ale nienawidzę tego człowieka-To chyba dobrze, że nie wchodziliśmy sobie tak długo w drogę.
-Czy ja wiem-mruknął podchodząc do mnie bliżej-Stęskniłem się-wypowiadając te słowa tak po prostu przytulił mnie, a ten uścisk wcale nie był przyjemny. Był mocny, a jego ramiona odcinały mi dopływ tlenu-Szukałem Cię.
-Co?-wydukałam próbując wyszarpać się z jego uścisku-Jason to boli.
-To się nie wyrywaj-jego ton głosu był władczy i tak nie przyjemny, że aż coś ścisnęło mnie w żołądku. Nigdy się go nie bałam, ale teraz wiedząc do czego jest zdolny. coś mi mówiło, że powinnam uważać na niego jeśli chce jeszcze pożyć-Musimy się spotkać i porozmawiać.
-Nie, nie musimy-oznajmiam zerkając kątem oka na resztę osób w tym pomieszczeniu którzy uważnie nam się przyglądali-Nie chcę z tobą rozmawiać.
-Mało mnie interesuje Twoje zdanie-odsuwając mnie od siebie puścił mi oczko i uśmiechnął się cwanie- Czekam na ciebie jutro o 19.00 w pubie "River". Masz tam być, bo inaczej będzie nie przyjemnie.
-Okay-zapewniłam na co on odpowiedział mi puszczeniem oczka po czym ja ruszam do wyjścia, a następnie do windy. Czekając aż winda zjedzie i znajdę się na parterze cały czas myślałam co zrobić. Bałam się iść na spotkanie z nim wiedząc czym się zajmuję i co może mi zrobić. Zalazłam mu za skórę i wiedziałam, że będę musiała za to jakoś zapłacić choć nie miałam bladego pojęcia co on może chcieć w zamian. Może pieniędzy.....Choć po co mu one skoro ma ich od cholery. Nie miałam bladego pojęcia co chodziło Jason'owi po głowie i to mnie z lekka przerażało. Zawsze miał jakieś dziwnie pomysły które zazwyczaj nie kończyły się dobrze dla osoby, która miała owy wykonać. Słysząc charakterystyczny dźwięk oznaczający, że winda jest już na parterze potrząsnęłam głową wyrywając się z zamyśleń i kiedy drzwi się otworzyły wyszłam kierując się do wyjścia  z hotelu. Wychodząc z budynku w moje ciało uderzyło gorące powietrze, a do moich uszu dotarły krzyki dzieci i rozmowy plażowiczów. Jak bardzo im w tedy zazdrościłam. Mogli beztrosko bawić się, korzystać z pogody, a także chlapać się w błękitnej wodzie nie martwiąc się niczym. Chciałabym tak jak oni choć na chwilę niczym się nie przejmować i wraz z przyjaciółmi po odpoczywać na plaży w blasku słońca. No niestety sama wybrałam sobie taki świat w jakim żyje i w którym nie ma czasu na jakąkolwiek przerwę. Wzdychając ciężko przez upał skierowałam się w stronę gdzie zaparkowałam samochód. Wsiadając czuje jak moje ciało oblewa fala potu, a mi robi się słabo. Auto stojąc w słońcu nagrzało się tak, że czułam się jak w piekarniku. Najwidoczniej wszystko było przeciwko mnie. Zła, a raczej wkurzona otworzyłam okna i odpalając silnik wyjechałam na ulicę prowadzącą do domu. Jadąc czułam jak poci się każda część mojego ciała. Było tak duszno, że nie chciałam nawet wiedzieć jak dużo tamtego dnia ludzi wylądowało w szpitalu. Kiedy zaparkowałam koło bloku w którym mieszkam byłam cała mokra, a wzdłuż mojego ciała lał się pot. Cała klejąc i zniesmaczona ruszyłam w stronę drzwi. Popychając wielkie stare drzwi weszłam do budynku, a chłód wewnątrz budynku sprawił, że jęknęłam. Chwilowy chłód od razu poprawił moje samopoczucie. Wchodząc do mieszkania zrzuciłam z nóg szpilki i idąc korytarzem do łazienki zabrałam się za rozpinanie sukienki nie przejmując się czy ktoś jest w domu czy nie. Będąc w łazience odkręciłam kurek z wodą pod prysznicem chcąc, aby woda się uregulowała. W między czasie rozebrałam się wrzucając przepocone ciuchy i bieliznę do kosza na pranie. Stając po prysznicem poczułam ogromna ulgę, kiedy zimna woda oblała moje ciało. Zmoczywszy ciało nalałam na rękę trochę szamponu i umyłam włosy, następnie opłukawszy się umyłam ciało. Czyta i zadowolona chwyciłam ręcznik i owinięta nim udałam się do swojego pokoju gdzie ubrałam czystą bieliznę i przebrałam się krótkie spodenki i crop top. Wróciwszy do łazienki rozwiesiłam ręcznik na ramie kabiny. Po rozczesaniu włosów mimo iż były mokre związałam je w wysokiego koka. Wchodząc do kuchni podeszłam do lodówki skąd wyjęłam butelkę wody. W domu panowała kompleta cisza co oznaczało, że nikogo nie ma z czego nie byłam zadowolona, ponieważ chciałam jak najszybciej porozmawiać z Luke'iem i jego znajomymi lub Naomi o Jason'ie i wydarzeniu z dzisiejszego dnia. Zrezygnowana opadłam na kanapę w salonie wraz z pudełkiem lodów, które uprzedni wyciągnęłam z zamrażarki. Biorąc pilota w rękę zaczęłam przeskakiwać z kanału na kanał poszukując jakieś programu wartego uwagi lecz jak zwykle się zawiodłam. Oglądając jakieś serial usłyszałam, że dostałam esemesa. Wzdychając poszłam do sypialni i z szafki nocnej podniosłam telefon. Odblokowując go otworzyłam wiadomość.

"Już wiem jak mi zapłacisz za swoje przewinienie"

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam :)
Mamy kolejny rozdział, który jest dość długi.
Mam nadzieje, że wynagrodziłam wam to, że pojawił się 2 dni po terminie.
Rozdział mi samej się nie podoba, ale zostawiam 
go wam do waszej oceny.
Jak wam się podoba nowy szablon?
Bo mi się strasznie podoba.
Trochę mnie zawiedliście tylko 5 komentarzy :/
10 komentarzy następny.

sobota, 10 stycznia 2015

Rozdział 5

Szłam ciemnymi uliczkami Los Angeles, a wiatr co jakiś czas rozwiewał moje włosy. Idąc cały czas myślałam o tym co się stanie jeśli Jason na prawdę przyjechał zemścić się na mnie, a ja nawet nie spostrzegę, kiedy się to stanie. Dorwie mnie i wywiezie bądź zrobi coś okrutnego. Po nim można było się wszystkiego spodziewać. Był nieobliczalny i to mnie przerażało. On nie jest taki jak ja. Nie "zarabia" po przez okradanie innych bądź manipulowanie nimi. On sprzedaje narkotyki, zabija i robi rzeczy o których ja tylko słyszałam, lecz nigdy nie miałam z nimi styczności. Tak może się to wydawać dziwne, ale takie rzeczy dzieją się na świecie. Ludzie są zabijani, a przed tym żyją sobie niczego nie świadomi ciesząc się każdą chwilą aż do czasu, gdy jakiś popapraniec nie dorwie ich i nie zamorduje w najciemniejszej i najstraszliwszej części tego o to miasta. Mój kuzyn mimo iż pochodzi z Miami też  zna tamtejsze ciemne strony i to są jego ulubione miejsca. Tam żyją tylko zniszczeni przez świat ludzie rządni pieniędzy, seksu i narkotyków. Znam Jason'a na tyle iż wiem, że cierpienie innych sprawia mu przyjemność większą niż nie jedna pusta dziwka. Straszne, ale realne. Idąc tak drogą usłyszałam rozmowę. Musiała być to jakaś grupka chłopaków iż było wiele różnych głosów. Zbliżając się do nich usłyszałam pewne imię, które przykuło moją uwagę.Podchodząc bliżej stanęłam za blokiem tak, aby mnie nie zauważyli. Słuchałam, słuchałam, ale jak się okazało rozmawiali tylko o jakiś błahostkach typu narkotyki i jakieś przeżuty  za granicę. Kiedy już miałam odchodzić ponownie padło imię, które w tamtym momencie sprawiało, że ciarki przechodziły przez moje ciało, a serce zaczynało szybciej bić.
-Słyszałeś stary-słysząc to wychyliłam lekko głowę, aby móc się im przyjrzeć-Jason ponoć jest w mieście-dodał, a ja zacisnęłam pięść. Ile już ludzi wiedziało, że on tu jest?
-Nie-pokręcił przecząco głową jedne z nich przydeptując peta butem-Ale co go aż do LA przywiało?
-Z tego co słyszałem to jakaś grubsza sprawa-mruknął blondyn przeczesując włosy-Na razie nikt nie wie o co chodzi-dodał, a ja kolejny raz byłam w kropce. Na prawde nikt nie wiedział co mój kuzyn miał zamiar zrobić.Opierając głowę o zimny mur westchnęłam zirytowana tym, że nic nie wiem. Nie cierpię żyć w nie pewności i nie wiedzy.
-Hej laska-czując ciepłe powietrze przy uchu podskoczyłam otwierając oczy-Podsłuchiwałaś?- przyglądając mi się uważnie zapytał.
-Nie skądże- odparłam szybko. Choć tak na prawdę nie bałam się ich. Miałam już nie raz do czynienia z gorszymi od nich.
-My jednak sadzimy inaczej-odezwał się z tego co wdziałam szatyn o brązowych oczach-Nie ładnie.
-Ładnie, nie ładnie. Będę sobie robiła co mi się żyźnie podoba- syknęłam wymijając ich i ruszając przed siebie.
-O nie ładniutka-czując uścisk na nadgarstku odwróciłam się przodem do blondyna-My jeszcze z tobą nie skończyliśmy.
-A ja z wami tak-szarpiąc się starałam się wydostać z jego uścisku, co w cale nie było łatwe, gdyż byłam mała i nie miałam aż tyle siły, aby siłować się z chłopakiem tak dobrze zbudowanym jak on-Puszczaj mnie- podniosłam lekko głos lecz na marne. W odpowiedzi dostałam jedynie jego śmiech i jego przyjaciół. Mając dość tej szarpaniny podniosłam kolano i z całych sił kopnęłam go w brzuch, a kiedy mnie puścił po prostu odeszłam jak gdyby nigdy nic.
-Suka-usłyszała, będą już spory kawałek przed nimi.
-Kutas- odkrzyknęłam podnosząc w górę rękę i ukazując mu środkowego palca. Idąc nie przejmowałam się niczym oraz o niczym nie myślałam przynajmniej się starałam. Delektowałam się ciepłym powietrzem i lekkim wiatrem, który idealnie wpasowywał się do pogody. Było już ciemno. Może by rzec, że było grubo po 23 lecz mi to nie przeszkadzało. Kocham nocne spacery. Tak, ja Nesta Dallas coś kocham. Drepcząc moi oczom ukazał się wielki szyld z napisem "River". Był to bar, gdzie najczęściej przesiadywała największa hołota. Czasami też można było tam spotkać osoby, które planowały na coś napad lub omawiali jakieś interesy. Wchodząc na dwa pierwsze schodki  chwyciłam za klamkę i weszłam do środka. Od razu po postawieniu pierwszego kroku w pomieszczeniu uderzyło we mnie gorące powietrze pomieszanie z tytoniem papierosowym, i innych używek, ale również zapach alkoholu. Mocnego alkoholu. Podchodząc do baru w tle słyszałam gwizdy jak za pewne skierowane do mnie, ponieważ byłam jedyną dziewczyną prócz rudowłosej dziewczyny za barem w tym pubie.
- Co dla ciebie?-zapytała wycierając ręce w ściereczkę, którą przed chwilą wycierała kufle.
-Kieliszek wódki- odpowiedziałam kątem oka zerkając na mężczyzn/chłopaków w pomieszczeniu, który już byli zalani w trzy dupy.
-Proszę-słysząc odwróciłam się do kobiety biorąc do reki kieliszek i zaczynając go obracać w dłoni zerknęłam na nią-Co się tu sprowadza?
-Sama nie wiem-wzruszyłam ramionami patrząc na ciecz w szkle- Szłam przed siebie i nogi mnie same tu przyniosły.
- Rzadki kiedy, przychodzi tu jakaś dziewczyna w dodatku tak młoda jak ty- opierając się wygodnie o blat przeczesała swoje długie kręcone włosy w odcieniu marchewki-Coś się stało?
-Nie. a może jednak tak-sama nie wiedziałam. Coś niby było na rzeczy, a niby nie, bo jaką miałam pewność, że on przyjechał tu, aby się na mnie zemścić. Żadną.- To jest tak poplątane.
-Mów laska- mówiąc to przeskoczyłam przez blat siadając na krześle obok mnie- Widzę ,że cię coś trapi, a nie ma to jak wygadać się osobie, której się nie zna.
- Nawet nie wiem jak zacząć- westchnęłam i na raz wypiłam zawartość kieliszka chcąc dodać tym sobie pewności.
- Najlepiej od początku- posłała mi uśmiech zakładając nogę na nogę- Tak w ogóle jestem Amber- przedstawiając się wyciągnęła rękę w moi  kierunku, którą ja uścisnęłam.
-Nancy- uśmiechnęłam się spoglądając na nią- Miło poznać.
-Mi również....- przerwała na chwilę myśląc nad czymś- Nancy to nie twoje imię-o coraz częściej to zauważają.
-Prawda- przytaknęłam wskazując na pusty kieliszek stojący na blacie- Mogę prosić o jeszcze jeden.
-Jasne- zaśmiała się i obchodząc wysepkę podeszła do jednej z szafek i wyjęła butelkę wódki, a następnie postawiła ja na blacie i wróciła na swoje miejsce- Lej ile chcesz- dodała na co się zaśmiała.
-Dzięki- z uśmiechem nalałam ciecz do kieliszka i za jednym jego przechyleniem wypiłam jego zawartość- Mój kuzyn przyjechał do miasta- zaczęłam spoglądając na dziewczynę, która analizowała moje słowa.
-To chyba dobrze-zaczęła na co pokręciłam przecząco głową.
- Dla mnie nie-mruknęłam nalewając sobie kolejny kieliszek i wypijając go dodałam- On chce się na mnie prawdopodobnie zemścić. Choć nie jestem tego do końca pewna. Bo nikt nie wie co on tu robi.
- Ale za co chce się na tobie zemścić?-zapytała ciągle wsłuchując się w to co mówię- Z rodziną to zawsze są problemy, ale żeby tak źle było. Coś takiego zrobiła?
-Jest o wiele gorzej niż ci się wydaje- opierając się łokciem o blat spojrzałam na rudowłosą- Wkopałam jego kumpla do pierdla.
-Nie mówisz poważnie?-poprawiając się na siedzeniu wytrzeszczyła na mnie oczy nie dowierzając-Chyba żartujesz-zaśmiała się, a ja razem z nią, gdyż to jak w pakowałam Asthon'a do kicia jest dość śmieszną historią przynajmniej jak dla mnie.
-Absolutnie nie- wybuchałam śmiechem widzą, że rudowłosa powstrzymywała się przed wybuchnięciem śmiechem.
****
 Rozmawiałyśmy, a ja co jakiś czas zapijałam się kieliszkiem wódki. Złapałam bardzo dobry kontakt z dziewczyną dzięki czemu tematy nam się nie kończyły. Opowiedziałam jej choć trochę szczegółów z mojego życia pomijając kradzieże i nie typowe interesy, o których ona nie musi wiedzieć. Nie powiem dobrze było się wygadać komuś kto cię nie zna i patrzy na ciebie i twoje życie z innej perspektywy.  Kiedy Amber opowiadała mi jedną z wielu śmiesznych sytuacji jakie miały miejsce w tym lokalu, byłam już dość wstawiona, gdyż wypiłam prawie całą butelkę wódki całkiem sama. Śmieszyło mnie każde jej słowo, ale jej nie przeszkadzało to. Sama powiedziała mi, że bardzo się cieszy, że choć na chwilę mogę się odstresować i zapomnieć o problemach. W pubie panowała cisza, co jakiś czas tylko ktoś podniósł głos bądź wybuch gromkim śmiechem. Ludzi nie było dużo lecz czego można się spodziewać w środku tygodnia. Nasze śmiechy przerwało trzaśnięcie drzwiami. Od razu moja jak i spojrzenie dziewczyny siedzącej obok mnie powędrowało w stronę wejścia. Widząc postać przed sobą odwróciłam się plecami do niego, następnie szybko czmychłam za bar. Nie chciałam, aby mnie zauważył, przynajmniej nie teraz, kiedy nie znam jego planów i nie myślę trzeźwo.
-Co się stało? -zapytała zdezorientowana dziewczyna kucając za barem koło mnie- Znasz tego gościa?
-Tak i to bardzo dobrze- szepnęłam wyglądając za baru chcąc zobaczyć, gdzie znajduje się chłopak- To mój kuzyn o którym ci opowiadałam.
-Nie gadaj- sława chyba same wypłynęły z jej ust zanim zdała sobie sprawę- Widziałam go już- dodała, a mój wzrok powędrował na nią przy czym moje usta uchyliły się w zdziwieniu. Może ona coś wie?-pomyślałam.
- Słyszałaś coś o nim?-zapytałam ciekawa podtrzymując się jednej z półek, a by nie upaść.
- Ostatnio ktoś wspominał, że przyjechał on w jakieś bardzo ważnej sprawie, ale..- chciała coś dodać lecz do naszych uszu dotarł tak bardzo znajomy mi głos.
-Obsłuży mnie ktoś?-zawołał siadając za zapewne przy barze na jednym z wysokich krzeseł-  Ile można czekać.
- Co dla pana- wstając podeszła do Jason'a i opierając się o blat uśmiechnęła się sztucznie. Ja w tym czasie nie chcąc ryzykować na kucaka weszłam na zaplecze gdzie była jak za pewne spiżarnia i kuchnia czy coś w tym rodzaju. Pomieszczenie było duże lecz ciemne w kolorach szarości. Będąc bezpieczna wstałam i wyjrzałam przez małe okrągłe okienko w drzwiach. Brunet siedziała tak jak wspomniałam wcześniej przy barze rozmawiając przez telefon i oczekując na swoje zamówienie , które przygotowywała Amber. Gdy podała mu jego zamówienie posprzątała po mnie. Stała tam jeszcze wycierając jakieś kufle, choć widać było, że nie robiła tego, bo tak trzeba. Wyglądało to tak jakby robiła to, aby podsłuchać o czym mówi Jason, za zarazem nie wyglądać podejrzanie. Kiedy chłopak skończył rozmawiać dziewczyna przeleciała wzrokiem po pułkach na których stał alkohol, a następnie wzięła jakąś butelkę i trzymają ją ją ruszyła w stronę pomieszczenia w którym byłam. Wiedząc iż idzie tu odsunęłam się nie chcąc dostać drzwiami. Gdy weszła wrzuciła pustą butelkę do kosza i siadając na jakieś starej pufie zaczęła.
- Mam dla ciebie dość dobrą wiadomość- mówiąc to na jej usta od razu wkradł się uśmiech, a ja wyciągając drugą pufę spod stołu dosiadłam się do niej- Podsłuchałam co nie co z rozmowy Jasona czy jak mu tam.
-Czego się dowiedziałaś-wydukałam szybko, gdyż ciekawość zżerała mnie od środka.
- Z tego co usłyszałam rozmawiali o jakiejś dziewczynie, lecz nie podał imienia- zaczęła a w mojej głowie zaczęło się wszystko układać w jedną całość- Mówił też o jakiś pieniądzach, które ona będzie musiała dla niego zdobyć czy coś. Nie wiem bo później już tylko przytakiwał.
-Boże dziękuje ci- podrywając się z miejsca rzuciłam się na zielonooką i przytuliłam ją z całych sił będąc jej niezmiernie wdzięczna z to, że postanowiła podsłuchać rozmowę mojego kuzyna- Nie wiem jak ci się odwdzięczę.
- Oj przestań-machnęła ręką, kiedy odsunęłam się od niej- Żaden problem- dodała na co uśmiechnęłam się.
- Pomogłaś mi i bardzo ci dziękuje- dodałam uradowana, alkohol w moich żyłach był dalej przez co jeszcze bardziej się cieszyłam i miałam ochotę się śmiać-Pomogłabyś mi jeszcze w czymś?-zapytałam poważniejąc.
-Jasne-przytaknęła wstając poprawiając przy tym swój fartuch- O co chodzi?
-Macie tu jakieś tylnie wyjście?- rozglądając się po pomieszczeniu starałam się odszukać jakiś drzwi które mogłyby by być moim ratunkiem przed spotkaniem z Jason'em- On tam dalej jest-dodałam podchodząc do drzwi  ponownie wglądając przez małe okienko spojrzałam na brązowookiego popijającego piwo.
-Mamy- klasnęła w dłonie i podchodząc do jakiegoś stolika wyciągnęła z koszyka stojącego na nim pęk kluczy- Choć laska-machnęła w moją stronę ręką wskazując mi tym, abym ruszyła za nią. Przechodząc przez cały magazyn skręciłyśmy w bok i doszłyśmy do małego korytarza na którego końcu znajdowały się drzwi. Podchodząc rudowłosa otworzyła.
-Jeszcze raz dzięki- posyłając jej ostatni uśmiech opuściłam pub, właściwie jego zaplecze i ruszyłam do domu chcąc powiedzieć Luke'owi i Noemi na czym stoimy, a raczej ja stoję. Szłam, a wiatr rozwiewał moje włosy przez co, co chwilę musiałam je odgarniać z twarzy, aby coś widzieć. Z tego co pokazywał mój telefon była godzinka około 2 w nocy. Ulice były puste, tylko co raz na jakiś czas przejeżdżał jakiś samochód. Nie myślcie, że mówię tu o całym La. To duże miasto i nie ważne która by nie była godzina ulice zawsze są pełne. Ja mówię o ciemniejszych stronach tego miasta i niebezpiecznych. Lepiej nie chodzić nimi w nicy szczególnie jeśli jest się dziewczyną małą, chudą jak ja. Dużo osób uznałoby, że zwariowałam i tylko głupcy tędy chodzą, ale to był mój świat. Ja znałam każdy zakamarek tych stron i nie bałam się, że jakiś ćpun bądź psychopata wyskoczy za roku. Dla mnie to nie było strasznie. Jeśli się ich nie prowokuje i nie patrzy w dziwny sposób oni cię oleją bądź nawet na ciebie nie spojrzą. Będąc już przy mieszkaniu rozejrzałam się na wszystkie strony czy nikt mnie nie obserwuje tak jak wspominał Luke i jego przyjaciele. Nigdy nie wiadomo co czai się za rogiem. Wiem, ze popadam już w paranoje, Wizyta kuzyna w tym mieście sprawiła, że zwariowałam i przeraża mnie jego obecność, choć nie powinna. Chyba. Wątpię, aby chciał zamordować jedyną osobę, która jest jego rodziną i która rozumie jego ucieczkę z domu i wybór takiego,a nie innego życia. Popychając stare drzwi weszłam do bloku i schodami udałam się do górę. Alkohol wyparował już z mojego organizmu, a przynajmniej mi się tak wydawało, gdyż nie czułam żadnych jego oznak. Wkładając rękę do tylniej kieszeni spodni zaczęłam poszukiwać kluczy, Kiedy je znalazłam wyciągnęłam je i otworzyłam drzwi wchodząc do mieszkania. Ku mojemu zaskoczeniu w domu panowały ciemności i głucha cisza. Czyżby poszli spać? Zdejmując buty oraz sweter udałam się do łazienki, gdzie wzięła prysznic i owinięta ręcznikiem wróciłam do pokoju, gdzie przebrałam się w piżamę. Chwytając ręcznik odniosła go go do łazienki, a następnie po cichu podeszłam do drzwi od pokoju Noemi i uchylając je zajrzałam do niej. Zastałam pustkę, a po dziewczynie ani śladu, najwyraźniej gdzieś wyszła co ostatnio często robi. Zamykając jej sypialnię postanowiłam zajrzeć do pokoju blondyna. Ty razem pokój nie był pusty. Luke smacznie spał, a do niego przyklejona była jakaś blond laska. Po całym pokoju walały się ciuchy i bielizna. Wnioskując co się tu działo nie dziwie się Noemi dlaczego wyszła. Kręcąc głową zamknęłam po cichu pokój i wróciłam do swojej sypialni. Zgasiwszy światło położyłam się do łóżka, a po chwili zasnęłam zmęczona tamtym dniem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam ♥
Mamy kolejny rozdział, który jest dość długi.
Mi osobiście się nie podoba,ale zostawiam wam do oceny,
Ja wiem, że na razie nie ma akcji i mało się dzieje, ale poczekajcie, już po woli
będzie się zaczynać coś dziać.
Pytacie kiedy Justin.
Otóż on pojawi się za trochę, ale w dość ciekawej sytuacji.
Dziękuję za 8 komentarzy pod ostatnim rozdziałem i 
tyle wejść na bloga ♥
Do następnego.
Pusia ♥
Czytasz = Komentujesz 

niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział 4

W progu drzwi stał Jason,mój kuzyn,którego znalazłam przez przypadek.Jest wyrzutkiem rodziny jak jak.Uciekł z domu będąc moim wieku,kiedy ja to zrobiłam. Tak on pierwszy nawiał.Jest on ode mnie starszy o 5 lat.Na początku nasze relacje były dobre i takie by pozostały,gdybym nie wkopała jego kumpla,przez co ten poszedł siedzieć.Od tamtego czasu nie może mi tego podarować i tylko czeka,aby mnie dorwać.Niestety ze mną nie ma tak łatwo i zawsze mu uciekam.Jak wkopałam jego przyjaciela opowiem kiedy indziej teraz nie ma czasu.Spanikowana odszukałam wzrokiem Noemi i złapałam ją za nadgarstek ciągnąc w stronę boku budynku otrzymując przy tym od przyjaciółki jak i znajomych zdezorientowane spojrzenia.
- Co ty robisz?-wybuchała oszołomiona moim zachowaniem  brunetka.
-Jason tu jest-mówiąc to kątem oka zerknęłam na wyrande na której stał mój kuzyn-On nie może nas zauważyć.
-Jak on się tu znalazł?-zapytała patrząc tam gdzie ja-Przecież uciekłaś z Miami.
-Nie mam bladego pojęcia-pokręciłam głową nie znając okoliczności przyjazdu Jasona do tego miasta.-Ale musimy się stąd szybko zmyć-dodałam podnosząc głos.
-A co z chłopakami-zapytała wskazując kciukiem w stronę siedzących przy stoliku Ryan'a i Ian'a-Wyjdziemy tak bez pożegnania?
-Nie mamy wyjścia-rzuciłam stając za jakimś mężczyzną gdyż Jason patrzył się w naszym kierunku-Masz ich numery?
-Tak-zaczęła powoli starając się odczytać coś z mojego wyrazu twarzy-A co w związku z tym?
-Napiszemy im esemesa lub zadzwonimy i wciśniemy im jakąś bajeczkę dlaczego poszłyśmy bez pożegnania-wyjaśniłam ciesząc się w duchu z tak genialnego pomysłu-Teraz i tak są pijani więc nic do nich nie dotrze-dodałam ciągnąc przyjaciółkę w stronę wyjścia z posesji blondynki.
-Okay-mruknęła i dało się wyczuć,ze była dość mocno podpita-Wiesz po co on w ogóle tu przyjechał?-wsiadając do auta posłała mi ciekawskie spojrzenie.
-Właśnie nie-jęknęłam zirytowana nie wiedzą.Zawsze wiedziałam,kiedy jakiś mój wróg lub ktoś z rodziny był w mieście,a tym razem nic-Lecz coś czuję,że nie wróży to nic dobrego-przekręcając kluczki w stacyjce odpaliłam samochód i mimo promili we krwi wyjechałam na jezdnię kierując się do naszego mieszkania.Całą drogę nie odzywałam się do Noemi,a ona do mnie.Mój umysł był pochłonięty myślami o moim kuzynie,a właściwie powodem jego przyjazdu do Los Angeles.Nigdy nie przyjeżdżał tu bez powodu.W każdym bądź razie muszę się szybko dowiedzieć co go tu sprowadza,bo coś czuje,że jego wizyta nie wróży nic dobrego.Parkując z boku starego i zniszczonego bloku zgasiłam silnik i wysiadłam.Kiedy wysiadła brunetka wysiadała zamknęłam samochód i ruszyłam klatką schodową do domu.Zielonooka szła co chwilę potykając się o własne nogi.Chcąc zapobiec jej upadkowi,który na pewno zaraz nastąpi objęłam ją ramieniem w tali pomagając wejść na prawie ostatnie piętro bloku.Stając przed drzwiami wyjęłam z torebki klucze,a następnie otworzyłam drzwi wchodząc do mieszkania w dalszym ciągu trzymając przyjaciółkę. Zaprowadziwszy ją do jej sypialni posadziłam ją na łóżku i wyszłam zamykając za sobą drzwi.Zamykając drzwi wejściowe od mieszkania usłyszałam za sobą kroki,a już po chwili z salonu wyłonił się Luke.
-Dobrze,że już jesteś-rzucił na przywitanie,opierając się o ścianę i zakładając ręce na piersi.
-Jeśli chcesz ponarzekać,że nie zrobiłam zakupów,to się lepiej nie odzywaj-warknęłam zdejmując buty.
-Nie o to chodzi-przewrócił oczami wchodząc do salonu pokazując mi gestem ręki,abym poszła za nim-Zakupy już poza tym zrobiłem.
-To o co?-zapytała siadając na przeciwko niego na fotelu-Coś się stało?-dodałam ignorując jego dalszą wypowiedź.
-Jason jest w mieście-mruknął patrząc na mnie uważnie jakby chciał ocenić jak zareaguje-Wiesz,że to nie wróży nic dobrego?
-Wiem-westchnęłam dobrze zdając sobie sprawę z powagi sytuacji-Widziałam go dzisiaj.
-Co? Gdzie?-zadawał masę pytań a ja miałam ochotę mu przywalić.Gorzej się zachowywał niż baby w tych głupich telenowelach pytające o faceta-Widział cię?
-Byłam na grillu,ale bardziej to przypominało imprezę u takiej blondi-wyjaśniałam bawiąc się bransoletką na nadgarstku-W każdym bądź razie jak tańczyłam i chciałam odwrócić się do Naomi to zauważyłam go w progu drzwi prowadzących na ogród.
-Byłaś na imprezie,a mi nic nie powiedziałaś-oburzył się prostując-Jak mogłaś,było po mnie zadzwonić,chętnie bym poznał tą blondi.
-Luke-krzyknęłam wkurzona jego zachowaniem-Mamy ważniejsze sprawy w tym momencie niż to,że nie wiedziałeś o imprezie u jakiejś tam pieprzonej blondi.
-Dobra,przepraszam-uniósł ręce w geście obronnym opadając z powrotem na kanapę-Jesteś pewna,że to on?
-Tak-zapewniłam przypominając sobie obraz stojącego bruneta w progu drzwi tamtego domu-Wiem jak wygląda mój kuzyn.
-Dobra w takim razie trzeba dowiedzieć się co go tu sprowadza-mówiąc to wstał i udał się na korytarz,a ja za nim-Musimy być czujni-dodał zakładając buty.
-Gdzie idziesz?-zapytałam przyglądając się jego poczynaniom-Mieliśmy się przecież dowiedzieć co on tu robi.
-Dlatego właśnie idę do Nick'a-oznajmił ubierając swoją czarną bluzę-Może on coś wie w tej sprawie-dodaje i wychodzi z mieszkania trzaskając tak jak miał w zwyczaju drzwiami.
Wyciągając z kieszeni telefon wybrałam numer Ian'a i wchodząc w wiadomości postanowiłam mu jak i Ryan'owi wyjaśnić powód naszej tak szybkiej ucieczki z imprezy.

Do:Ian
Jeśli nas szukacie,to zaprzestańcie,gdyż nas już tam nie ma.
Wróciłyśmy już do domu.
Przepraszam,że wyszłyśmy bez słowa,ale Noemi źle się poczuła.
Pozdrawia Nancy ♥

Po naciśnięciu "wyślij" schowałam telefon do kieszeni i podchodząc do drzwi prowadzących do sypialni brunetki uchyliłam  je lekko i zajrzałam do środka.Spała smacznie zakryta po uczy kołdrą jedynie nie liczne kosmyki jej długich kasztanowych włosów wystawały spod niej.Uśmiechając się sama do siebie zamknęłam drzwi.Zmęczona postanowiłam wziąć kąpiel i położyć się spać.Będą w łazience rozebrałam,a brudne ciuchy włożyłam do kosza na pranie.Odkręciwszy wodę weszłam pod strumień i zmoczywszy ciało nalałam trochę płynu poziomkowego na dłoń,a następnie zaczęłam namydlać skórę.Spłukawszy się umyłam włosy miętowym szamponem i ponownie się opłukawszy wyszłam z kabiny chwytają ręcznik wiszący koło niej.Wytarta owinęłam się nim i udałam się do sypialni,gdzie spod pierzyny wyjęłam swoją piżamę,a mianowicie krótkie spodenki dresowe i białą bokserkę.Ubrana wróciłam go łazienki.Tam rozwiesiłam mokry ręcznik na grzejnik i rozczesałam swoje krótki włosy.Przygotowana do snu po ciężkim dniu zgasiłam światło w łazience i wróciłam do sypialni.Odrzuciwszy kawałek kołdry położyłam się gasząc przy tym lampkę stojącą na szafce nocnej.Przykrywszy się ułożyłam się wygodnie i przymknęłam powieki.
*********
-Ja pierdole-usłyszałam przebudzając się przez krzyki nijakiego Luke'a-Kurwa mać-niech go dorwę-pomyślałam.Wiedząc,że już nie zasnę zerknęłam na telefon sprawdzają godzinę.Była 6,10.Zabije gnoja za to,że obudził mnie tak rano.Siadając odrzuciłam kołdrę na bok,a następnie wstałam.Słysząc huk wyszłam pośpiesznie z sypialni.
-Co ty do kurwy nędzy wyrabiasz-warknęłam wkurzona jego zachowaniem-Ty wiesz,która jest godzina?
-Wiem-mruknął pod nosem rzucają bluzę w kąt-Jakoś po szóstej-dodał wchodzą do swojego pokoju i zamykają za sobą z hukiem drzwi.
-Co się tak wydzieracie o tak wczesnej porze- z pokoju obok wyszła zaspana jeszcze Noemi.
-Luke zaczął-syknęłam zła wracając z powrotem do mojego pokoju i rzucają się za łóżko ponownie zasnęłam.
Obudziłam się słysząc jakieś rozmowy dochodzące prawdo podobnie z salonu.Przeciągają się wstałam podchodząc do szafy.Otworzyłam ją przeglądałam półki w poszukiwaniu czegoś konkretnego.Nie wiedząc za bardzo jaka jest pogoda podeszłam do okna i odsłoniwszy żaluzje wyjrzałam przez nie.Za oknem było szaro,padał deszcz.Wzdychając nie zadowolona z takiej pogody ponownie stanęłam pod szafą i wyciągnęłam z niej jeansy do tego zwykłą bluzkę z krótkim rękawem i bluzę Luke'a,która kiedyś mu zabrałam,ponieważ była fajna.Do tego dobrałam bieliznę i ruszyłam do łazienki tak,aby nikt mnie nie zauważył.Tam po umyciu si zrobiłam makijaż i rozczesałam i wyprostowałam włosy.Nie miałam z natury prostych włosów i dalej tak jest.Ile bym dała,żeby takie mieć.Gotowa wyszła z pomieszczenia gasząc za sobą światło.W kuchni słyszałam śmiechy co oznaczało,że nie Luke lub Naomi przyprowadzili sobie znajomych,choć po słowach jakie słyszę sądzę,że to przyjaciele blondyna.Otworzywszy szafkę wyjęłam miskę i płatki,a z lodówki mleko.Nalewając do miski mleka dosypałam do niego płatków i całość włożyłam na chwilę do mikrofali w tym czasie odkładając składniki na ich miejsca.Kiedy mikrofala wydała z siebie charakterystyczny odgłos wyjęłam z niej moje śniadanie i siadając przy wysepce kuchennej zabrałam się za jego konsumowanie.Tak cholernie była ciekawa dlaczego mój kuzyn przyjechał do tego miasta.Jeśli chce mnie znaleźć to będę musiała cholernie uważać,bo wiem jakie on ma znajomości.Mogę być obserwowana na każdym kroku nawet o tym nie wiedząc.Musiałam się dowiedzieć jak najszybciej o zamiarach Jasona.Nie po to uciekałam z Miami,aby teraz zostać znaleziona przez tego dupka.Wiedziałam,że kara nie będzie wcale przyjemna.Na pewno chciał się na mnie zemścić za swojego najlepszego przyjaciela i wcale mu się nie dziwię.Sama byłabym zdolna zabić,gdyby coś się stało Naomi bądź Luke'owi lub jakby ich przymknęli.Są dla mnie jak rodzina.Nie,oni są moją rodziną,nie miałam nikogo po za nimi przy najmniej tak uważałam.Najedzona odłożyłam miskę i łyżeczkę do zlewu i opuściłam kuchnię idąc do salonu.
-Hej-rzuciłam na przywitanie widząc Nick'a,Maxa,Dean'a oraz Mike siedzących na kanapie i obżerających się już z rana jakimiś fast foodami-A wy co już od rana jecie te świństwa?-zaśmiałam się siadając na fotelu na przeciwko nich.Nie powiem miałam wtedy dobry humor pomimo wczesnej pobudki.
-Jakie świństwa.To same pyszności-oburzył się Max gryząc kolejny kawałek hamburgera-Nie znasz się.
-Na pewno-prychnęłam na co oni pokręcili głowami-Tak po za tym co w wy tu tak wcześnie robicie?-zapytałam przeczesując włosy.
-Przyszliśmy,bo mamy wieści-Nick uniósł ku górze jeden palec robiąc poważna minę-Co nieco wiemy na temat Jason'a.
-Zainteresowana-odezwał się Mike poruszając sugestywnie brwiami na co ja pokiwałam twierdząco głową-Okay,ale co my z tego będziemy mieć,że ci powiemy?
-A co chcecie?-zapytałam,musiałam mieć ta informację nie ważne co by chcieli-No gadajcie-ponaglałam pocierając rękami o kolana.
-Mamy taka jedną sprawę,którą możesz za nas załatwić-mrukną z chytrym uśmieszkiem Alex-Chodzi o oddanie kasy takiemu jednemu.
-Mam za was ją oddać?-zapytałam ciekawa unosząc brwi-Ile?
-Nie,nie,nie-podnosząc rękę Nick dał mi do zrozumienia,że się mylę-Ty masz tylko ta kasę dostarczyć.My już ją mamy-wyjaśnił biorą kilka frytek.
-Okay,rozumiem-przytakuje wiedząc na czym stoję-Kiedy?
-Jutro po południu-oznajmił Alex chwytając w dłoń butelkę z jakimś sokiem-Jutro rano wpadniemy damy ci adres i kasę.
-W porządku-kiwam głową i nie pytam o nic więcej w związku z tą sprawą,gdyż mnie nawet nie interesuje.Mam tylko oddać pieniądze i tyle-A teraz informacje na temat Jasona.
-Spokojnie-zaśmiał się Dean na co przewróciłam oczami,temu to zawsze do śmiechu-Musisz uważać laska Jason jest na twoim terytorium.Jest w pobliżu.
-Ja pierdole-syknęłam wstając z fotela zaczynając nerwowo chodzić po salonie-Co jeszcze wiesz?-rzuciłam dość groźnym tonem.
-Na razie tylko to-westchnął przeczesując swoje blond włosy-A czekaj.......-zaczął przerywając co nie oznaczało niczego dobrego-On jest sam w sensie,że przyjechał tyko z jednym kumplem.
-Czyli nie po dragi czy coś w tym rodzaju-mruknęłam bardziej do siebie niż do nich-To coś ważniejszego i nie chce być za bardzo widziany.
-Na to wychodzi-podsumował Luke patrząc na mnie-Musisz bardzo uważać puki się czegoś więcej nie dowiemy.
-Luke ma racje-przytaknął Alex zaprzestając chodzić po pokoju,choć nawet nie wiedziałam,kiedy wstał-Jest blisko nas.Co nie wróży niczego dobrego.
-Wiem-zaśmiałam się histerycznie,przez co musiałam wyglądać jak jakaś wariatka-Mu chodzi o mnie-wskazałam na siebie siadając na parapecie okna przodem do chłopaków-On chce się zemścić za Asthon'a.
-Nie możesz być tego pewna-westchnął Mike prostując się na kanapie i opierając się o kolana-Póki nie jesteśmy pewni,nie wymyślajmy jakiś niestworzonych rzeczy.
-Ale ja wiem po co przyjechał-podniosłam głos będąc już zmęczona tymi ich zapewnieniami,że póki nic nie wiemy,nie możemy podejrzewać-A przy najmniej podejrzewam.
-Dobra dość-krzyknął Luke wymachując rękami-Puki nic nie wiemy,nic nie przypuszczamy-mając dość tylko przytaknęłam tak jak reszta i opuściłam salon.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam ♥
Rozdział tym razem wcześniej.
Postanowiłam,że będę pisała tego bloga i postaram się go doprowadzić do końca.
Rozdziały będą się pojawiać co tydzień bądź 2 tygodnie w rzadkich przypadkach raz na miesiąc,
ale to na prawdę w skrajnych wypadkach.
Nie powiem zawiedliście mnie 2 komentarze,a wejść na bloga masa bo 50 wejść dziennie.
Jeśli chcecie być informowani zostawcie swoje username na tt w komentarzu lub aski.
Pojawił się Twitter opowiadania:
https://twitter.com/BLIOO1
Tam będą się pojawiały spojlery i inne wiadomości.
W razie pytań zapraszam na aska:
http://ask.fm/Pusiapo0

10 komentarzy następny rozdział.
Chcę sprawdzić ile osób czyta.
Możecie po sobie zostawić nawet kropkę.
Pozdrawia:
Pusia ♥

sobota, 20 grudnia 2014

Rozdział 3


-Policja proszę otworzyć-o cholera,spanikowałam-Proszę otworzyć-powtórzył jeszcze raz.Przełykając gulę w gardle powoli otworzyłam drzwi-Panna Nasta Dallas?-zapytał mierząc mnie wzrokiem.
-Tak-od powiedziałam nie pewnie-Panowie w jakiej sprawie?
-Przywieźliśmy pani kuzyna-powiedział jeden,a za jego pleców wyłonił się Luke-Podał nam ten adres-dodał,aby nie było nie porozumienia.
-Dobrze-mruknęłam tyko,a oni odpięli blondynowi kajdanki i puścili pozwalając wejść do mieszkania-Do widzenia.
-Do widzenia-od powiedzieli razem mężczyźni i udali się klatką schodową na dół.
-Luke-zawołałam chłopaka,gdyż zniknął z zasięgu mojego wzroku-Luke do cholery jasnej wyłaź.
-Nie krzycz,głowa mi pęka-jękną wychodząc z łazienki-Czego chcesz.
-Czego chcę?-prychnęłam krzyżując ręce na klatce piersiowej-Co to miało być.
-Nic-wzruszył ramionami idąc do kuchni,a ja ruszyłam za nim.
-Jak to nic-rzuciłam idąc za nim-Dlaczego podajesz się za mojego kuzyna?
-Tak sobie-wytrzeszczy się w moją stronę-Mogłem zawsze powiedzieć,że jesteś moją dziewczyną.
-Żartujesz sobie prawda?-zmrużyłam oczy na niego.
-Nie-zaśmiał się czego nie odwzajemniłam,bo mi nie było do śmiechu.Teraz przez tego idiotę możemy mieć problemy-Wyluzuj Nancy.
-Za co cię zgarnęli tym razem?-zapytałam ignorując jego wcześniejsze słowa-Tabletki są w szafce nad zlewem-dodałam wiedząc czego szuka.
-To nic takiego-od powiedział wyciągając wodę z lodówki-Mała sprzeczka z takim gościem.
-Mała?-parsknęłam stając na przeciwko niego-Jak by była mała to do domu by cię psy nie przywoziły.
-Przesadzasz-mruknął obojętnie wymijając mnie i ruszając w stronę sypialni-A teraz jeśli pozwolisz pójdę się przespać.
-Dobra idź i tak nie da się z tobą normalnie porozmawiać w tym momencie,ale wiedz że wrócimy jeszcze do tego tematu-rzuciłam,kiedy zatrzymał się w połowie drogi.
-Zachowujesz się jak moja matka-dodał chwytając za klamkę od drzwi sypialni.
-Nie zachowuje się jak twoja matka-oburzyłam się piorunują go wzrokiem choć on tego nie widział-Dbam po prostu o nasze tyłki.
Wróciwszy do salonu rozsiadłam się na kanapie i chwytając moją nie dojedzoną kanapkę ponowienie zabrałam się za oglądanie serialu.Kiedy odcinek się skończył wzięłam pilota i zaczęłam czegoś szukać w tv.Znudzona zostawiłam na pierwszym lepszym kanale i ułożyłam się wygodnie na wypoczynku.Czując jak moje powieki stają się ciężkie przymknęłam je i nim się obejrzałam zasnęłam.Obudził mnie szmeranie,a po chwili kroki.Ziewając podniosłam się do pozycji siedzącej.
-Hej-słysząc to odwróciłam się w stronę wejścia do salonu.
-Cześć-od powiedziałam przeciągając się-Która godzina?
-Siedemnasta-odparła patrząc na wyświetlacz telefonu-Spałaś?
-Tak-mruknęłam zaspana patrząc na przyjaciółkę-Widzę impreza się udała,że tak późno wracasz.
-Może tak może nie-zaśmiała się zajmując miejsce koło mnie.
-No weź-przeciągnęłam siadając po turecku na kanapie-Opowiadaj jak było.
-Jak zawsze-wzruszyła ramionami uśmiechając się-Najpierw drink później taniec,a na końcu ostry seks.
-Serio tylko tyle?-zapytałam nie dowierzając-Ściemniasz mnie tu trochę.Po twojej minie wnioskuję,że dobrze się bawiłaś.
-Masz racje bawiłam się dobrze-uśmiechnęła się przeczesując włosy-To wszystko,więcej ze mnie nie wyciągniesz.
-Ugh..-westchnęłam nie zadowolona,ponieważ chciałam wiedzieć więcej-Nie ma nic w lodówce co powiesz na zakupy,ale nie tylko spożywcze?
-Zapraszasz mnie na zakupy?-uniosła jedną brew uśmiechając się cwanie-Czyli ty płacisz za moje zakupy?
-Nie zapraszam tylko proponuje-sprostowałam uśmiechając się-Chyba śnisz moja droga.Każdy płaci za siebie-dodałam podnosząc się z kanapy.
-Dobra,dobra-zaśmiała się biorąc z kanapy pilota-W takim razie czekam na ciebie.Masz 20 minut i ani minuty więcej.
Kręcąc rozbawiona głową udałam się do pokoju gdzie zrobiłam makijaż,a następnie do pokoju.Tam przebrałam się w zwykłe jeansy i białą bokserkę.Gotowa włożyłam do torebki telefon,portfel oraz jakieś mniej potrzebne drobiazgi i opuściłam pokój idąc do salonu.
-Jestem gotowa możemy jechać-odezwałam się odrywając tym samym Naomi od oglądania telewizji.
-Okay-od powiedziała wyłączając telewizor i podnosząc swój tyłek z kanapy-Chyba Luke nie pogniewa się jak weźmiemy samochód.
-Chyba nie,a nawet jeśli jest on wspólny-mruknęłam zakładając buty.
Gotowe opuściłyśmy mieszkanie schodząc od razu na dół.Będąc w aucie rozsiadłam się wygodnie na fotelu pasażera od razu puszczając radio gdyż nie lubię jeździć w ciszy.Chwili szperałam aż w końcu znalazłam stację,która odpowiadał mi jak i brunetce.Droga minęła nam przyjemnie na śpiewaniu naszych ulubionych piosenek lecących w radiu.Wjeżdżając na parking galerii handlowej minęło nas sportowe czerwone auto z bardzo atrakcyjnym kierowcą,którego ledwo dostrzegłam przez przyciemnione szyby.Miejmy nadzieję,że spotkam go w galerii,bo z wielką przyjemnością bym go poznała.Lecz nie tak jak myślicie.Tak bliżej.....
-Jesteśmy-rzuciła przyjaciółka wyrywając mnie z zamyśleń-O czym tak myślałaś?
-A o takim przystojniaku,który właśnie zaparkował dwa samochody dalej-uśmiechnęłam się cwanie patrząc w tamtą stronę i wysiadając -Patrz jakie cicho-szepnęłam zerkając na przyjaciółkę.
-Widzę o i jest i drugie-dodała a z auta wysiadł drugi chłopak,którego nie widziałam wcześniej przez przyciemnione szyby.Szli w naszą stron.Obaj dobrze zbudowani,wysocy.Dobrze ubrani z idealnymi fryzurami i za pewne pełnymi portfelami.
- Witam panie-odezwał się brunet posyłając nam uśmiech-Wiem,że jesteśmy nieziemsko przystojni,ale nie przystoi chyba wam tak cały czas na nas patrzeć.
-A jacy skromni-prychnęłam przeczesując włosy-Przeszkadza ci,że tak wam się przyglądamy?Przeważnie mężczyźni cieszą się jak zwracając uwagę kobiet.
-A kto powiedział,że nam się nie podoba-uśmiechną się łobuzersko drugi chłopak-Jestem Ryan-dodał wystawiając w moja stronę rękę,którą uściskałam.
-Ja jestem Ian-przedstawił się drugi również uścisnęłam jego dłoń,którą do mnie wystawił.
-Miło poznać-odpowiedziałam uśmiechając się-Ja jestem Nancy a to jest moja przyjaciółka Naomi.
-Nam też miło poznać tak śliczne panie-o znowu ten śliczny uśmiech-Co powiecie na wspólny obiad.My stawiamy-za proponował Ian.
-Z wielką chęcią-zgodziła się Naomi.
-W takim razie w drogę-rzucił Ryan i w czwórkę udaliśmy się w stronę restauracji ciągnących się obok galerii.Po krótkiej dyskusji wybraliśmy jedną z najlepszych i najdroższych restauracji.Będąc w środku zajęliśmy miejsca w koncie pomieszczenia.Po chwili podszedł do nas młody kelner i zebrawszy od nas zamówienia odszedł.
-Mogę ci zadać jedno pytanie Nancy?-zwrócił się do mnie Ian.
-Tak-przytaknęłam upijając łyk wody,którą chwilę temu przyniósł nam kelner.
-Nancy to nie jest twoje imię prawda?-zauważył kiwając palcem w moją stronę-To bardziej ksywka.Prawda?
-Słuszna uwaga,rzadko kiedy się przedstawiłam ktoś zwraca na to uwagę-posłałam mu uśmiech-Tak to moje przezwisko.
-Dlaczego go używasz zamiast swojego imienia?-zapytał kontynuując rozmowę.
-Używam,go ponieważ nie lubię mojego imienia-od powiedziałam zerkając na moją przyjaciółkę  pogrążona w rozmowie z Ryan'em.
-A zdradzisz mi je?-dopytywał,a uśmiech nie schodził mu z twarzy.
-Może kiedyś..-mruknęłam uśmiechając się słodko-Kto wie... -dodałam i w tym momencie kelner przyniósł nasze zamówienia.Obiad minął nam na prawdę w przyjemnej atmosferze.Kiedy kończyliśmy zadzwonił telefon Ryan'a więc odebrał i opuścił nasz stolik na chwilę.Kończąc rozmowę podszedł do naszego stolika i rozłączył się patrząc na nas z szerokim uśmiechem.
-Co powiecie na grilla?-zapytał obserwując naszą reakcję-Nasza koleżanka Pamela robi go i mamy zaproszenie.Oczywiście może przyjść z osoba towarzyszącą-puścił oczko do Naomi  na co ona lekko się zarumieniła.Widać koleś wpadł jej w oko.
-Z chęcią i tak nie mamy nic do roboty-odpowiedziałam za nas dwie posyłając mu uśmiech.
-Ale miałyśmy iść przecież na zakupy-szepnęła Naomi za co oberwała ode mnie w żebra.
-To w takim razie zbieramy się-klasną w dłonie zadowolony Ian podrywając się z miejsc.
-Ale co? Tak teraz?-zapytałam nie będąc przygotowana.
-No tak-rzucił chłopak przeczesując włosy-Impreza się własne zaczyna.
-Okay,tylko nie jesteśmy za bardzo przygotowane-wyjaśniłam wstając z miejsca.
-Wyglądacie ślicznie-skomplementował Ian na co się uśmiechnęłam.
Nie odzywając się już więcej Ryan płożył na stole pieniądze za obiad,płacąc za naszą czwórkę i opuściliśmy lokal.Nie wiedząc gdzie jechać umówiliśmy się z chłopakami,że oni jadą pierwsi,a my za nimi.Będąc na miejscu zaparkowałam pod wielkim domem,który bardziej przypominał willę.Wychodząc z auta mój wzrok powędrował od raz na budynek.Ja pierdole jaki wielki.Nie wiem jak to zrobię,ale zamieszkam,kiedyś w takim.Uśmiechając się sama do siebie poczułam szturchnięcie w ramię przez co zostałam wyrwana z moich zamyśleń.
-Choć idziemy-mruknęła brunetka ruszając za chłopakami.Wchodząc na parcelę cały czas się rozglądałam.Nie żebym nie była nigdy w takim domu bo byłam,ale ta jakoś bardziej robi na mnie wrażenie niż inne,które widziałam.W środku domu było pełno ludzi.Co druga osoba stała z piwem w ręku bądź innym trunkiem.Przechodząc przez salon dotarliśmy do drzwi prowadzących do ogrodu.Tam również było pełno ludzi.Podchodząc do jednego z wielu stolików ustawionych kolo domu wzięłam butelkę piwa i po otwarciu jej od razu upiłam kilka łyków.W dalszym ciągu stali koło mnie Ian i Ryan oraz Naomi,którzy również sączyli piwa.Zerkając w prawą stronę zauważyła,że w naszym kierunku zmierza średniego wzrostu blondynka ubrana w miętową sukienkę z krótszym przodem i dłuższym tyłem.Do tego miała srebrne sandałki z wielkim kwiatkiem na ich przodzie.
-Hej-zaćwierkała z szerokim uśmiechem-Tak się cieszę,że przyszliście.
-Cześć-odpowiedział Ian łapiąc mnie w tali-Ślicznie wyglądasz.
-Dziękuję-podziękowała przenosząc wzrok na mnie-Jestem Pamela,a ty?-zapytała wyciągając w moją stronę dłoń.
-Nancy-wysiliłam się na uśmiech ściskając jej dłoń-Miło poznać.
-Śliczne imię-ona jest aż tak głupia?Większość ludzi zauważa,że to ksywka-A ty-tym razem zwróciła się do mojej przyjaciółki.
-Naomi-odpowiedziała również ściskając jej dłoń.
-Mam nadzieję,że będziecie się świetnie bawić-powiedziała cały czas się uśmiechając-A gdzie Justin i no ten.Jak on miał...
-Tom?-Ryan podniósł jedną brew mierząc wzrokiem dziewczynę.
-A tak Tom-klasnęła w ręce udając,że zapomniała.Pusta lala-W takim razie gdzie Justin?
-Właśnie dostałem od niego esemesa,ze nie będzie mógł przyjść-z udawanym smutkiem w głosie odezwał się Ian.
-Co?Dlaczego?-zapytała zawiedziona przerzucając włosy na jedno ramię-Obiecał,że będzie.
-No niestety może innym razem-mrukną Ryan na co ja przewróciłam oczami.Chcę się bawić,a nie słuchać jej marudzenie nad tym,dlaczego jakiś tam Justin się nie pojawił.
-Musze do niego koniecznie zadzwonić-pisnęła i obróciwszy się na pięcie ruszyła w kierunku domu.
-To sobie dzwoń.My idziemy się bawić-krzyknął za nią Ian i trzymając mnie dalej w tali ruszyliśmy razem w stronę wolnego stolika.Kiedy usiadłam koło mnie miejsce zajął Ian,a na przeciwko nas usiadła Naomi z Ryan'em.
-Smacznego-do stolika podszedł jakiś chłopak ubrany w strój kelnera i podał nam przeróżne rodzaje mięs na talerzu.Gdy odszedł posłałam pytające spojrzenie Ian'owi.Nie wiedząc o co chodzi.To miał być grill,a nie jakieś wystawne przyjęcie.
-Pamela zawsze załatwia kelnerów-wyjaśnił i machnął ręką-Nie ważne co to za uroczystość.
-Okay-posłałam mu uśmiech,a po chwili ten sam kelner przyniósł nam talerze i sztućce-Dziękuje-mruknęłam w stronę kelnera.
-Co chcecie do picia?-zapytał Ryan wstając z miejsca.
-Obojętnie-mruknęłam kładąc na talerz kawałek idealnie wypieczonej wołowiny.
-A co dla was-zapytał pozostałej dwójki.
-Też obojętnie-odpowiedzieli w tym samym czasie.
Gdy wrócił postawił przed każdym z nas po naszym drinku i zajął swoje wcześniejsze miejsce obok brunetki.Zajadając się pysznie przyządzonymi daniami rozmawialiśmy,śmialiśmy się.Było na prawdę fajnie i nie pamiętam,kiedy ostatnio tak dobrze się bawiłam.
******
-Nancy no nie daj się prosić-wymamrotał wstawiony już Ian-Mi się nie odmawia.
-No idź-ponaglała przyjaciółka stojąc nade mną i trzymając mnie w biodrach próbowała mnie podnieść-Idź,takiemu przystojniakowi się nie odmawia-dodała na co zaśmiałam się.
-Dobra już idę-śmiejąc się wstałam i podeszłam do czekającego już na mnie chłopaka.
-Wiedziałam,że się zdecydujesz-uśmiechnął się dumnie ciągnąc mnie za rękę w stronę tańczących w najlepsze ludzi.Ustawiwszy się na środku ogrodu gdzie znaleźliśmy wolne miejsce chłopak ułożył swoje dłonie na moich biodrach,a ja na jego barkach i zaczęliśmy się powoli kołysać w rytm muzyki,która była wręcz idealna do takiego tańca.Dookoła nas i nad nami świeciły różnokolorowe lampki,które dawały niesamowity nastrój oświetlając ogród podczas,kiedy słońce już zaszło a na dworze zrobiło się ciemno.Tańczyliśmy tak wpatrzeni w siebie.Dla niektórych wyglądaliśmy jak zakochana para co w rzeczywistości było nie prawdą.Byliśmy po prosty znajomymi.Po chwili przy naszym prawym boku pojawiła się Naomi razem z Ryan'em.Tańczyli tak samo jak my,przytuleni do siebie z uśmiechami na twarzach.Gdy muzyka się zmieniała wybuchliśmy śmiechem.Prawdo podobnie przez nadmiar alkoholu w naszej krwi.Muzyka była teraz o wiele szybsza co się nam spodobało.Odwróciwszy się do chłopaka tyłem zaczęłam zsuwać się w dół po jego ciele pupą na co uzyskałam jęk zadowolenie z jego strony.Następnie zostałam do przez niego obrócona do niego przodem otrzymując kupek z jakimś alkoholem.Tańcząc z przyjaciółmi piłam jak szalona.Darłam się w niebo głosy.Impreza była cudowna,a mi z każdą chwilą i każdym kolejnym drinkiem film się urywał.Koło godziny jak dobrze pamiętam 24 ledwo kontaktowałam.Kiedy odwracałam się w stronę przyjaciółki zamarłam.W progu stał on nie sądziłam,że dowie się o tej imprezie,a tym bardziej,że na nią przyjdzie..........

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Na początku przepraszam za tak długą nie
obecność,ale nie miałam zbytnio weny i czasu.
Dziękuje za 8 komentarzy pod ostatnim rozdziałem to wiele dla mnie zanczy
tak jak ponad 5 tysięcy odsłon.
Jeśli jeszcze zostałeś/aś proszę o skomentowanie to dla mnie ważne,
nie wiem czy dalej prowadzić tego bloga.
Przepraszam i dziękuję jeszcze raz.
Kocham was ♥
Miłego czytania ♥

niedziela, 14 września 2014

Rozdział 2

Sącząc drinka przy barze obserwowałam jak Luke podrywa pewną blondynkę,która szczerzyła się do niego jak głupia.Widać iż była łatwa.Naomi również zmyła się wtapiając w tłumie.Zostałam sama lecz nie przeszkadzało mi to,ponieważ to jest kwestia czasu,aż kogoś upoluje.Co chwilę jakiś chłopak spoglądał na mnie co bardzo mi  pochlebiło.Rzucając wzrokiem po klubie dostrzegłam w rogu wysokiego,dobrze zbudowanego bruneta.To jest to-pomyślałam i odstawiając pusty już kieliszek zeskoczyłam z krzesełka i podąrzyłam tanecznym krokiem w stronę mężczyzny.Przepychając się przez tańczących ludzi dotarłam w końcu do celu.Odkręcając się plecami do niego zrobiłam dwa kroki w tył tak,aby na niego wpaść.Co oczywiście było zamierzonym celem.
-Przepraszam-rzuciłam,kiedy owy chłopak mnie złapał-Na prawdę przepraszam.
-Nic się nie stało-uśmiechnął się łapiąc mnie w biodrach pomagając tym gestem złapać równowagę-Jak masz na imię?
-Nancy-odpowiedziałam uśmiechając się.Kupił haczyk-A ty?
-Jason,ciekawe imię-zauważył i zmierzył mnie wzrokiem po czym odwrócił się  w stronę baru-Napijesz się czegoś?
-Z chęcią-przytaknęłam i razem ruszyliśmy w stronę baru-Co taki chłopak jak ty robi tutaj sam?-zapytałam chcąc zagadać.
-Mogę o to samo zapytać ciebie-spojrzał na mnie pomagając mi zając miejsce przy barze-Czego byś się napiła?
-Coś mocnego-wzruszyłam ramionami przebiegając oczyma po pomieszczeniu-Dziękuję-opowiedziałam biorąc swojego drinka.
-A wiec odpowiesz mi na moje pytanie?-odezwał się brunet.
-Odpowiem,jeśli ty również mi odpowiesz,w końcu pierwsza zadałam to pytanie.-mruknęłam upijając łyka trunku.
-W porządku-uśmiechnął się cwanie-Przyszedłem się zabawić-dodał patrząc mi prosto w oczy-Teraz twoja kolej.
-Ja również-oblizałam usta bawiąc się parasoleczką dołączoną do drinka.
-Może zatańczysz?-za proponował schodząc z krzesła i wyciągając do mnie dłoń-Chyba mi nie odmówisz?
-Z chęcią z tobą zatańczę-zaśmiałam się chwytając jego dłoń.
Szliśmy trzymając się za ręce.Docierając na parkiet stanęłam tyłem do niego i zaczęłam zmysłowo tańczyć w rytm muzyki.Chłopak zaś załapał mnie w pasie przyciągając bardziej do swojego ciała.Widać było,że moje ruchy sprawiały mu przyjemność.Ocierałam się o jego przyrodzenie w czego rezultacie usłyszałam mruczenie chłopaka.Tańczyliśmy tak z dobre piętnaście minut.Kiedy miałam ostatni raz otrzeć się o chłopaka,on brutalnie odwrócił mnie do siebie przodem i spojrzał na mnie oczami pełnymi pożądania.
-Ty i ja-wskazał na mnie, a później na siebie uśmiechając się-Góra,jakiś pokój.
-Mrrr-zamruczałam dając mu tym znak,że się zgadzam.
Idąc za nim rozglądałam się za moimi przyjaciółmi,ale ani śladu po nich.Pewnie dobrze się bawią.Wchodząc po schodach układałam sobie w głowie cały plan.Bo co to by była za zabawa bez zysku.Gdy byliśmy już na górze Jason zaglądał do różnych pokoju chcąc znaleźć jakiś wolny.Kiedy w końcu taki się znalazł weszliśmy do niego od razu się na siebie rzucając.Brunet przyparł mnie do drzwi,które uprzednio zamknął nogą i zaczął mnie łapczywie całować.Ja zaś zawiesiłam jedną rękę na ramieniu brązowookiego,a drugą w plątałam w jego włosy ciągnąc za ich końcówki.Łapiąc mnie za pośladki podniósł mnie i udał się w stronę łóżka.Całowaliśmy się,pozbywając z każdą chwilą inne części garderoby.W pokoju z każdą minutą,a nawet sekundą robiło się coraz cieplej.Nasze ciała były już rozgrzane do maksimum.Łapczywie łapałam powietrze choć to był dopiero początek.Gdy chłopak wszedł we mnie obięłam go nogami w pasie chcąc przyciągnąć go jeszcze bliżej siebie.Brunet poruszał się coraz szybciej doprowadzając mnie do szaleństwa.Gdy nastał koniec jęknęłam głośno natomiast on opadł bezwładnie na moje ciało i zaczął całować mnie po szyi.Gdy mój oddech się unormował uśmiechnęłam się do nowo poznanego,a on położył się koło mnie na łóżku.Leżeliśmy tak w ciszy patrząc w sufit.No może nie do końca w ciszy,ponieważ z dołu dochodziła głośna muzyka.Po jakimś czasie wstałam i zaczęłam zbierać swoje ciuchy,które były porozrzucane po całym pokoju.Schylając si po swój stanik sięgnęłam do spodni chłopaka,które leżały tuż obok mojej bielizny .Spojrzawszy na towarzysza sprawdziłam czy nie patrzy się w moją stronę.Wiedząc iż nie patrzy wyciągnęłam dyskretnie z jego spodni portfel.W środku były różne dokumenty.Zerknęłam na jego dowód.Jak się okazało nie miał wcale na imię Jason,tylko Mike.Cwanie-pomyślałam uśmiechając się sama do siebie.Zaglądając w inną przegródkę zauważyłam kilka banknotów.Wyciągnęłam je i odłożyłam jego portfel na swoje miejsce.Mając już wszystkie swoje ciuchy odwróciłam się do chłopaka tyłem i ubrałam się chowając pieniądze do torebki.Podchodząc do drzwi odwróciłam się jeszcze w stronę chłopaka,który również się ubierał.
-Dzięki,było miło-rzuciłam wychodząc z pokoju.Schodząc na dół uśmiechnęłam się sama do siebie.Widząc tabliczkę z napisem "toaleta" udałam się w tamtym kierunku.Będąc w środku stanęłam przed lustrem przyglądając się sobie dokładnie.Nie wyglądałam źle.Z kopertówki wyjęłam potrzebne kosmetyki i poprawiłam makijaż.Następnie popsikałam się perfumami,które dzięki małej buteleczce mieściły mi się w torebce i przeczesałam dłonią włosy.Schowawszy wszystko opuściłam pomieszczenie i skierowałam się do baru,już kolejny raz dzisiejszego wieczoru.Zajmując miejsce przy barze zmówiłam jednego,później drugiego drinka aż film mi się urwał.

Obudziłam się ze strasznym bólem głowy co nie było żadną nowością.Mimo,że mam mocną głowę,to i tak rano cierpię.Otwierając powoli oczy zaczęłam rozglądać się po pokoju.Jak się okazało był to mój pokój.Nie powiem zdziwiłam się gdyż przeważnie budzę się w obcym mieszkaniu lub jakimś dziwnym miejscu.Odnajdując wzrokiem moją kopertówkę wstałam z łóżka i podeszłam do niej.Wyciągnęłam z niej telefon i sprawdziłam godzinę.Była równo piętnasta.Jęknęłam nie zadowolona odsłaniając żaluzje,które o dziwo były zasłonięte.Nie mając za bardzo ochoty na strojenie się wzięłam z krzesła wczorajsze ciuchy oraz czystą bieliznę i podążyłam do łazienki.Tam po rozebraniu się wrzuciłam brudy do kosza na pranie i weszłam pod prysznic.Gorąca woda zmoczyła moje ciało co sprawiło,że przeszły mnie ciarki.Biorąc płyn kokosowy nalałam sobie go trochę na rękę i namydliłam nim ciało.Następnie spłukałam i umyłam włosy ananasowym szamponem,który bardzo uwielbiałam.Odświerzona wyszłam z kabiny i dokładnie wytarłam się ręcznikiem.Kolejną moją czynnością było ubranie się i uczesanie.Mimo iż nie lubiłam chodzić bez makijażu tym razem go nie zrobiłam,ponieważ nie miałam siły.Włosy związałam w koka i wyszłam z łazienki.Nie mogąc dłużej znieść bólu głowy podreptałam do kuchni.Tam podchodząc do jednej z szafek otworzyłam ją i odnajdując to co potrzebowałam wyjęłam to.Nalewając sobie do szklanki wody wsadziłam jedną tabletkę do ust i popiłam ją.Ku mojemu zdziwieniu w mieszkaniu panowała kompletna cisza.Czyżby jeszcze reszta lokatorów nie wróciła do domu?Podchodząc do lodówki wyjęłam z niej ser.
-Trzeba zrobić zakupy-szepnęłam sama do siebie.Po zrobieniu sobie kanapek udałam się do salonu.Odłożywszy talerz na stół sięgnęłam po pilota i włączyłam telewizję.Akurat leciał mój ulubiony serial Plotkara.Z kanapką w ręku usiadłam wygodnie i zaczęłam oglądać film.Właśnie miała zacząć się najlepsza scena w serialu,a tu nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.Z racji iż byłam zajęta postanowiłam go zignorować.Niestety ktoś się zawziął i cały czas napieprzał w dzwonek.Ponosząc swoje ciało postanowiłam sprawdzić kto to.Czym była bliżej drzwi słyszałam jakiś głos,gdy już stałam pod drzwiami usłyszałam.
-Policja proszę otworzyć-o cholera,spanikowałam-Proszę otworzyć-powtórzył jeszcze raz.Przełykając gulę w gardle powoli otworzyłam drzwi-Panna Nasta Dallas?-zapytał mierząc mnie wzrokiem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rozdział 2 za nami.
Dziękuję za tyle odsłon i pod ostatnim postem 5 komentarzy
to dla mnie dużo znaczy.
Wiem na razie rozdziały są krótkie,ale to się zmieni.
Obiecuję.
Rozdziały będą się pojawiać raz na tydzień lub 
dwa tygodnie.
Oczywiście komentarze mogą przyśpieszyć
datę dodania rozdziału.
Czytasz = Komentujesz