sobota, 10 stycznia 2015

Rozdział 5

Szłam ciemnymi uliczkami Los Angeles, a wiatr co jakiś czas rozwiewał moje włosy. Idąc cały czas myślałam o tym co się stanie jeśli Jason na prawdę przyjechał zemścić się na mnie, a ja nawet nie spostrzegę, kiedy się to stanie. Dorwie mnie i wywiezie bądź zrobi coś okrutnego. Po nim można było się wszystkiego spodziewać. Był nieobliczalny i to mnie przerażało. On nie jest taki jak ja. Nie "zarabia" po przez okradanie innych bądź manipulowanie nimi. On sprzedaje narkotyki, zabija i robi rzeczy o których ja tylko słyszałam, lecz nigdy nie miałam z nimi styczności. Tak może się to wydawać dziwne, ale takie rzeczy dzieją się na świecie. Ludzie są zabijani, a przed tym żyją sobie niczego nie świadomi ciesząc się każdą chwilą aż do czasu, gdy jakiś popapraniec nie dorwie ich i nie zamorduje w najciemniejszej i najstraszliwszej części tego o to miasta. Mój kuzyn mimo iż pochodzi z Miami też  zna tamtejsze ciemne strony i to są jego ulubione miejsca. Tam żyją tylko zniszczeni przez świat ludzie rządni pieniędzy, seksu i narkotyków. Znam Jason'a na tyle iż wiem, że cierpienie innych sprawia mu przyjemność większą niż nie jedna pusta dziwka. Straszne, ale realne. Idąc tak drogą usłyszałam rozmowę. Musiała być to jakaś grupka chłopaków iż było wiele różnych głosów. Zbliżając się do nich usłyszałam pewne imię, które przykuło moją uwagę.Podchodząc bliżej stanęłam za blokiem tak, aby mnie nie zauważyli. Słuchałam, słuchałam, ale jak się okazało rozmawiali tylko o jakiś błahostkach typu narkotyki i jakieś przeżuty  za granicę. Kiedy już miałam odchodzić ponownie padło imię, które w tamtym momencie sprawiało, że ciarki przechodziły przez moje ciało, a serce zaczynało szybciej bić.
-Słyszałeś stary-słysząc to wychyliłam lekko głowę, aby móc się im przyjrzeć-Jason ponoć jest w mieście-dodał, a ja zacisnęłam pięść. Ile już ludzi wiedziało, że on tu jest?
-Nie-pokręcił przecząco głową jedne z nich przydeptując peta butem-Ale co go aż do LA przywiało?
-Z tego co słyszałem to jakaś grubsza sprawa-mruknął blondyn przeczesując włosy-Na razie nikt nie wie o co chodzi-dodał, a ja kolejny raz byłam w kropce. Na prawde nikt nie wiedział co mój kuzyn miał zamiar zrobić.Opierając głowę o zimny mur westchnęłam zirytowana tym, że nic nie wiem. Nie cierpię żyć w nie pewności i nie wiedzy.
-Hej laska-czując ciepłe powietrze przy uchu podskoczyłam otwierając oczy-Podsłuchiwałaś?- przyglądając mi się uważnie zapytał.
-Nie skądże- odparłam szybko. Choć tak na prawdę nie bałam się ich. Miałam już nie raz do czynienia z gorszymi od nich.
-My jednak sadzimy inaczej-odezwał się z tego co wdziałam szatyn o brązowych oczach-Nie ładnie.
-Ładnie, nie ładnie. Będę sobie robiła co mi się żyźnie podoba- syknęłam wymijając ich i ruszając przed siebie.
-O nie ładniutka-czując uścisk na nadgarstku odwróciłam się przodem do blondyna-My jeszcze z tobą nie skończyliśmy.
-A ja z wami tak-szarpiąc się starałam się wydostać z jego uścisku, co w cale nie było łatwe, gdyż byłam mała i nie miałam aż tyle siły, aby siłować się z chłopakiem tak dobrze zbudowanym jak on-Puszczaj mnie- podniosłam lekko głos lecz na marne. W odpowiedzi dostałam jedynie jego śmiech i jego przyjaciół. Mając dość tej szarpaniny podniosłam kolano i z całych sił kopnęłam go w brzuch, a kiedy mnie puścił po prostu odeszłam jak gdyby nigdy nic.
-Suka-usłyszała, będą już spory kawałek przed nimi.
-Kutas- odkrzyknęłam podnosząc w górę rękę i ukazując mu środkowego palca. Idąc nie przejmowałam się niczym oraz o niczym nie myślałam przynajmniej się starałam. Delektowałam się ciepłym powietrzem i lekkim wiatrem, który idealnie wpasowywał się do pogody. Było już ciemno. Może by rzec, że było grubo po 23 lecz mi to nie przeszkadzało. Kocham nocne spacery. Tak, ja Nesta Dallas coś kocham. Drepcząc moi oczom ukazał się wielki szyld z napisem "River". Był to bar, gdzie najczęściej przesiadywała największa hołota. Czasami też można było tam spotkać osoby, które planowały na coś napad lub omawiali jakieś interesy. Wchodząc na dwa pierwsze schodki  chwyciłam za klamkę i weszłam do środka. Od razu po postawieniu pierwszego kroku w pomieszczeniu uderzyło we mnie gorące powietrze pomieszanie z tytoniem papierosowym, i innych używek, ale również zapach alkoholu. Mocnego alkoholu. Podchodząc do baru w tle słyszałam gwizdy jak za pewne skierowane do mnie, ponieważ byłam jedyną dziewczyną prócz rudowłosej dziewczyny za barem w tym pubie.
- Co dla ciebie?-zapytała wycierając ręce w ściereczkę, którą przed chwilą wycierała kufle.
-Kieliszek wódki- odpowiedziałam kątem oka zerkając na mężczyzn/chłopaków w pomieszczeniu, który już byli zalani w trzy dupy.
-Proszę-słysząc odwróciłam się do kobiety biorąc do reki kieliszek i zaczynając go obracać w dłoni zerknęłam na nią-Co się tu sprowadza?
-Sama nie wiem-wzruszyłam ramionami patrząc na ciecz w szkle- Szłam przed siebie i nogi mnie same tu przyniosły.
- Rzadki kiedy, przychodzi tu jakaś dziewczyna w dodatku tak młoda jak ty- opierając się wygodnie o blat przeczesała swoje długie kręcone włosy w odcieniu marchewki-Coś się stało?
-Nie. a może jednak tak-sama nie wiedziałam. Coś niby było na rzeczy, a niby nie, bo jaką miałam pewność, że on przyjechał tu, aby się na mnie zemścić. Żadną.- To jest tak poplątane.
-Mów laska- mówiąc to przeskoczyłam przez blat siadając na krześle obok mnie- Widzę ,że cię coś trapi, a nie ma to jak wygadać się osobie, której się nie zna.
- Nawet nie wiem jak zacząć- westchnęłam i na raz wypiłam zawartość kieliszka chcąc dodać tym sobie pewności.
- Najlepiej od początku- posłała mi uśmiech zakładając nogę na nogę- Tak w ogóle jestem Amber- przedstawiając się wyciągnęła rękę w moi  kierunku, którą ja uścisnęłam.
-Nancy- uśmiechnęłam się spoglądając na nią- Miło poznać.
-Mi również....- przerwała na chwilę myśląc nad czymś- Nancy to nie twoje imię-o coraz częściej to zauważają.
-Prawda- przytaknęłam wskazując na pusty kieliszek stojący na blacie- Mogę prosić o jeszcze jeden.
-Jasne- zaśmiała się i obchodząc wysepkę podeszła do jednej z szafek i wyjęła butelkę wódki, a następnie postawiła ja na blacie i wróciła na swoje miejsce- Lej ile chcesz- dodała na co się zaśmiała.
-Dzięki- z uśmiechem nalałam ciecz do kieliszka i za jednym jego przechyleniem wypiłam jego zawartość- Mój kuzyn przyjechał do miasta- zaczęłam spoglądając na dziewczynę, która analizowała moje słowa.
-To chyba dobrze-zaczęła na co pokręciłam przecząco głową.
- Dla mnie nie-mruknęłam nalewając sobie kolejny kieliszek i wypijając go dodałam- On chce się na mnie prawdopodobnie zemścić. Choć nie jestem tego do końca pewna. Bo nikt nie wie co on tu robi.
- Ale za co chce się na tobie zemścić?-zapytała ciągle wsłuchując się w to co mówię- Z rodziną to zawsze są problemy, ale żeby tak źle było. Coś takiego zrobiła?
-Jest o wiele gorzej niż ci się wydaje- opierając się łokciem o blat spojrzałam na rudowłosą- Wkopałam jego kumpla do pierdla.
-Nie mówisz poważnie?-poprawiając się na siedzeniu wytrzeszczyła na mnie oczy nie dowierzając-Chyba żartujesz-zaśmiała się, a ja razem z nią, gdyż to jak w pakowałam Asthon'a do kicia jest dość śmieszną historią przynajmniej jak dla mnie.
-Absolutnie nie- wybuchałam śmiechem widzą, że rudowłosa powstrzymywała się przed wybuchnięciem śmiechem.
****
 Rozmawiałyśmy, a ja co jakiś czas zapijałam się kieliszkiem wódki. Złapałam bardzo dobry kontakt z dziewczyną dzięki czemu tematy nam się nie kończyły. Opowiedziałam jej choć trochę szczegółów z mojego życia pomijając kradzieże i nie typowe interesy, o których ona nie musi wiedzieć. Nie powiem dobrze było się wygadać komuś kto cię nie zna i patrzy na ciebie i twoje życie z innej perspektywy.  Kiedy Amber opowiadała mi jedną z wielu śmiesznych sytuacji jakie miały miejsce w tym lokalu, byłam już dość wstawiona, gdyż wypiłam prawie całą butelkę wódki całkiem sama. Śmieszyło mnie każde jej słowo, ale jej nie przeszkadzało to. Sama powiedziała mi, że bardzo się cieszy, że choć na chwilę mogę się odstresować i zapomnieć o problemach. W pubie panowała cisza, co jakiś czas tylko ktoś podniósł głos bądź wybuch gromkim śmiechem. Ludzi nie było dużo lecz czego można się spodziewać w środku tygodnia. Nasze śmiechy przerwało trzaśnięcie drzwiami. Od razu moja jak i spojrzenie dziewczyny siedzącej obok mnie powędrowało w stronę wejścia. Widząc postać przed sobą odwróciłam się plecami do niego, następnie szybko czmychłam za bar. Nie chciałam, aby mnie zauważył, przynajmniej nie teraz, kiedy nie znam jego planów i nie myślę trzeźwo.
-Co się stało? -zapytała zdezorientowana dziewczyna kucając za barem koło mnie- Znasz tego gościa?
-Tak i to bardzo dobrze- szepnęłam wyglądając za baru chcąc zobaczyć, gdzie znajduje się chłopak- To mój kuzyn o którym ci opowiadałam.
-Nie gadaj- sława chyba same wypłynęły z jej ust zanim zdała sobie sprawę- Widziałam go już- dodała, a mój wzrok powędrował na nią przy czym moje usta uchyliły się w zdziwieniu. Może ona coś wie?-pomyślałam.
- Słyszałaś coś o nim?-zapytałam ciekawa podtrzymując się jednej z półek, a by nie upaść.
- Ostatnio ktoś wspominał, że przyjechał on w jakieś bardzo ważnej sprawie, ale..- chciała coś dodać lecz do naszych uszu dotarł tak bardzo znajomy mi głos.
-Obsłuży mnie ktoś?-zawołał siadając za zapewne przy barze na jednym z wysokich krzeseł-  Ile można czekać.
- Co dla pana- wstając podeszła do Jason'a i opierając się o blat uśmiechnęła się sztucznie. Ja w tym czasie nie chcąc ryzykować na kucaka weszłam na zaplecze gdzie była jak za pewne spiżarnia i kuchnia czy coś w tym rodzaju. Pomieszczenie było duże lecz ciemne w kolorach szarości. Będąc bezpieczna wstałam i wyjrzałam przez małe okrągłe okienko w drzwiach. Brunet siedziała tak jak wspomniałam wcześniej przy barze rozmawiając przez telefon i oczekując na swoje zamówienie , które przygotowywała Amber. Gdy podała mu jego zamówienie posprzątała po mnie. Stała tam jeszcze wycierając jakieś kufle, choć widać było, że nie robiła tego, bo tak trzeba. Wyglądało to tak jakby robiła to, aby podsłuchać o czym mówi Jason, za zarazem nie wyglądać podejrzanie. Kiedy chłopak skończył rozmawiać dziewczyna przeleciała wzrokiem po pułkach na których stał alkohol, a następnie wzięła jakąś butelkę i trzymają ją ją ruszyła w stronę pomieszczenia w którym byłam. Wiedząc iż idzie tu odsunęłam się nie chcąc dostać drzwiami. Gdy weszła wrzuciła pustą butelkę do kosza i siadając na jakieś starej pufie zaczęła.
- Mam dla ciebie dość dobrą wiadomość- mówiąc to na jej usta od razu wkradł się uśmiech, a ja wyciągając drugą pufę spod stołu dosiadłam się do niej- Podsłuchałam co nie co z rozmowy Jasona czy jak mu tam.
-Czego się dowiedziałaś-wydukałam szybko, gdyż ciekawość zżerała mnie od środka.
- Z tego co usłyszałam rozmawiali o jakiejś dziewczynie, lecz nie podał imienia- zaczęła a w mojej głowie zaczęło się wszystko układać w jedną całość- Mówił też o jakiś pieniądzach, które ona będzie musiała dla niego zdobyć czy coś. Nie wiem bo później już tylko przytakiwał.
-Boże dziękuje ci- podrywając się z miejsca rzuciłam się na zielonooką i przytuliłam ją z całych sił będąc jej niezmiernie wdzięczna z to, że postanowiła podsłuchać rozmowę mojego kuzyna- Nie wiem jak ci się odwdzięczę.
- Oj przestań-machnęła ręką, kiedy odsunęłam się od niej- Żaden problem- dodała na co uśmiechnęłam się.
- Pomogłaś mi i bardzo ci dziękuje- dodałam uradowana, alkohol w moich żyłach był dalej przez co jeszcze bardziej się cieszyłam i miałam ochotę się śmiać-Pomogłabyś mi jeszcze w czymś?-zapytałam poważniejąc.
-Jasne-przytaknęła wstając poprawiając przy tym swój fartuch- O co chodzi?
-Macie tu jakieś tylnie wyjście?- rozglądając się po pomieszczeniu starałam się odszukać jakiś drzwi które mogłyby by być moim ratunkiem przed spotkaniem z Jason'em- On tam dalej jest-dodałam podchodząc do drzwi  ponownie wglądając przez małe okienko spojrzałam na brązowookiego popijającego piwo.
-Mamy- klasnęła w dłonie i podchodząc do jakiegoś stolika wyciągnęła z koszyka stojącego na nim pęk kluczy- Choć laska-machnęła w moją stronę ręką wskazując mi tym, abym ruszyła za nią. Przechodząc przez cały magazyn skręciłyśmy w bok i doszłyśmy do małego korytarza na którego końcu znajdowały się drzwi. Podchodząc rudowłosa otworzyła.
-Jeszcze raz dzięki- posyłając jej ostatni uśmiech opuściłam pub, właściwie jego zaplecze i ruszyłam do domu chcąc powiedzieć Luke'owi i Noemi na czym stoimy, a raczej ja stoję. Szłam, a wiatr rozwiewał moje włosy przez co, co chwilę musiałam je odgarniać z twarzy, aby coś widzieć. Z tego co pokazywał mój telefon była godzinka około 2 w nocy. Ulice były puste, tylko co raz na jakiś czas przejeżdżał jakiś samochód. Nie myślcie, że mówię tu o całym La. To duże miasto i nie ważne która by nie była godzina ulice zawsze są pełne. Ja mówię o ciemniejszych stronach tego miasta i niebezpiecznych. Lepiej nie chodzić nimi w nicy szczególnie jeśli jest się dziewczyną małą, chudą jak ja. Dużo osób uznałoby, że zwariowałam i tylko głupcy tędy chodzą, ale to był mój świat. Ja znałam każdy zakamarek tych stron i nie bałam się, że jakiś ćpun bądź psychopata wyskoczy za roku. Dla mnie to nie było strasznie. Jeśli się ich nie prowokuje i nie patrzy w dziwny sposób oni cię oleją bądź nawet na ciebie nie spojrzą. Będąc już przy mieszkaniu rozejrzałam się na wszystkie strony czy nikt mnie nie obserwuje tak jak wspominał Luke i jego przyjaciele. Nigdy nie wiadomo co czai się za rogiem. Wiem, ze popadam już w paranoje, Wizyta kuzyna w tym mieście sprawiła, że zwariowałam i przeraża mnie jego obecność, choć nie powinna. Chyba. Wątpię, aby chciał zamordować jedyną osobę, która jest jego rodziną i która rozumie jego ucieczkę z domu i wybór takiego,a nie innego życia. Popychając stare drzwi weszłam do bloku i schodami udałam się do górę. Alkohol wyparował już z mojego organizmu, a przynajmniej mi się tak wydawało, gdyż nie czułam żadnych jego oznak. Wkładając rękę do tylniej kieszeni spodni zaczęłam poszukiwać kluczy, Kiedy je znalazłam wyciągnęłam je i otworzyłam drzwi wchodząc do mieszkania. Ku mojemu zaskoczeniu w domu panowały ciemności i głucha cisza. Czyżby poszli spać? Zdejmując buty oraz sweter udałam się do łazienki, gdzie wzięła prysznic i owinięta ręcznikiem wróciłam do pokoju, gdzie przebrałam się w piżamę. Chwytając ręcznik odniosła go go do łazienki, a następnie po cichu podeszłam do drzwi od pokoju Noemi i uchylając je zajrzałam do niej. Zastałam pustkę, a po dziewczynie ani śladu, najwyraźniej gdzieś wyszła co ostatnio często robi. Zamykając jej sypialnię postanowiłam zajrzeć do pokoju blondyna. Ty razem pokój nie był pusty. Luke smacznie spał, a do niego przyklejona była jakaś blond laska. Po całym pokoju walały się ciuchy i bielizna. Wnioskując co się tu działo nie dziwie się Noemi dlaczego wyszła. Kręcąc głową zamknęłam po cichu pokój i wróciłam do swojej sypialni. Zgasiwszy światło położyłam się do łóżka, a po chwili zasnęłam zmęczona tamtym dniem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam ♥
Mamy kolejny rozdział, który jest dość długi.
Mi osobiście się nie podoba,ale zostawiam wam do oceny,
Ja wiem, że na razie nie ma akcji i mało się dzieje, ale poczekajcie, już po woli
będzie się zaczynać coś dziać.
Pytacie kiedy Justin.
Otóż on pojawi się za trochę, ale w dość ciekawej sytuacji.
Dziękuję za 8 komentarzy pod ostatnim rozdziałem i 
tyle wejść na bloga ♥
Do następnego.
Pusia ♥
Czytasz = Komentujesz 

4 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś nie samowita (i ty dobrze o tym wiesz ;D) Kocham to FF najbardziej na świecie, cholera, tak fajnie się to czyta *.*

    http://justinabbycommenlove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Blog jest niesamowity jak i sam rozdzial :)
    Czekam na nn <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cudowny i już nie mogę się doczekać następnego. ♥ Mam nadzieję, że tego bloga skończysz, bo według mnie jest naprawdę świetny. A jak nie to Ci w szkole nie dam spokoju, więc wiesz.. xx

    OdpowiedzUsuń